Kuchnia litewska

Jedzenie w porządku, ale zbyt drogo jak na taką wielkość porcji. Obsługa była niezbyt przyjazna dla nas, jednak dla stolika obok, który był nacją ukraińską milutka pomocna itd. My po zjedzeniu usłyszeliśmy tylko pytanie „wszystko ok?”, na które nie zdążyłem nawet odpowiedzieć a już kelnerka zniknęła. Nie czuliśmy się komfortowo.

Jedzenie było dobre chociaż za tą cenę spodziewałem się czegoś więcej. Największą wadą restauracji jest długi czas oczekiwania. Na zwykły chłodnik czekaliśmy 40 minut, na kartacze godzinę, a na jeszcze inne danie ponad półtorej godziny a po tym czasie dostarczono nam posiłek w którym ziemniaki były niedogotowane. Czekaliśmy tak długo Pomimo iż było bardzo mało osób w restauracji. Nieprzyjemna obsługa, wyglądające jakby pracowała na siłę. Jedyny plus przyjechania tam to cisza, dosyć ładny widok na akwen wodny ( Nie ma do niego dojścia od strony restauracji ) i duże porcje. Raczej drugi raz moja noga tam nie zawita. Nie polecam.

Wizyty w tej Karczmie zdecydowanie nie polecam nikomu. Obsługa nie miła i niekompetentna. Długo czekaliśmy żeby kelnerka podeszła do naszego stolika. Kiedy ją sami poprosiliśmy była zdziwiona, że jeszcze nie złożyliśmy zamówienia. Podczas próby składania zamówienia nie umiała odpowiedzieć na podstawowa pytania dotyczące dań. Ostatecznie cierpliwości nam zabrakło po tym jak kelnerka drugi raz poszła uzupełniać swoją wiedzę w kuchni. Głodni i rozczarowani opuściliśmy lokal.

Restauracja przy Konsulacie Litewskim, w typie biesiadnym. Karta ograniczona do dań regionalnych, ale jest w czym wybierać: 3-4 zupy, bliny, kartacze, pierogi. Duży wybór piw, również litewskich. Bardzo miłe i kontaktowe kelnerki. Jedzenie świeże i smaczne, dobrze doprawione. Tradycyjne, więc osoby unikające tłuszczu muszą prosić o nie dodawanie okrasy. Jedynie pierogi ruskie zawiodły: gumiaste za grube ciasto i farsz mocno rozwodniony. Można się też zdziwić zamawiając chlebek czosnkowy: to okrawki ciemnego chleba smażone na oleju z czosnkiem. Na miejscu stoliki na tarasie, wc, można płacić kartą.

Zacznę od tego, że w lokalu nie ma wyciągu w kuchni, dlatego w deszczowy dzień przy zamkniętych drzwiach wejściowych opary z kuchni dosłownie szczypią w oczy klientów siedzących przy stolikach. Mimo zapewnień kelnerki o szybkim podaniu zup (10-15 minut) zupy zostały podane po 50 minutach, reszta dań po upływie jednej godziny, co przy doskwierającym głodzie i oparach z kuchni szczypiących w oczy było dla nas nie do zniesienia. Kartacze w restauracji specjalizującej się w kuchni litewskiej w środku dnia się skończyły, także nie dane było nam ich spróbować, natomiast soczewiaki okazały się gumowym małym pierożkiem wysmażonym w starym oleju, to samo tyczy się blin, przez co całe danie smakuje jak nasączone olejem płatki śniadaniowe z mortadelą. Podsumowując, jedzenie nie było smaczne, czas oczekiwania bardzo długi zestawiając to z jakością serwowanych dań. Spore nieporozumienie.

Miejsce doskonale nadaje się na spędzenie dłuższego urlopu.Byliśmy w 3 pary pod koniec sierpnia 2022. Pokoje z łazienkami, duży teren, bezpłatny parking. Do dyspozycji grill, wiaty rowerowe ( możliwość wypożyczenia rowerów). - mieliśmy swoje:).Sucha Rzeczka 3 C - to baza wypadowa na wycieczki rowerowe po Puszczy Augustowskiej, spływy kajakowe Czarną Hańczą i Marychą i zwiedzanie okolicy oraz Litwy. Spokojnie mogę polecić ten obiekt :)

Bardzo klimatyczne miejsce z bardzo miłą obsługą, wyśmienite jedzenie :))Вкусно и приятно))

Wizyta w Puńsku rozbudziła nasze apetyty na regionalną kuchnię. Początek już nie był ciekawy-przyjmowanie zamówień tylko przy barze i niechlujna karta dań. Potem było tylko gorzej. Przystawki: śledź w oleju podany bez pieczywa ale smakowo się obronił , kołduny litewskie smażone w głębokim tłuszczu z sosem serowym- jałowe w smaku,suche. Zupy: barszcz czerwony buraka raczej nie widział- chemia w czystej formie. Barszcz ukraiński, którego jestem wielkim fanem -okazał się być rozgotowaną breją bez udziału kapusty i buraków. Na drugie danie wjechała kiszka ziemiaczana. Wyglądała apetycznie-niestety dobra okrasa skwarkowa pokrywała wyrób, którego smak nie przypominał naturalnych ziemniaków. Mieszanina grysiku ziemniaczanego z kaszą w naturalnym jelicie. Drugie danie żony-to dopiero awaria- stynka smażona w głębokim tłuszczu. Z reguły powinna być chrupiąca jak chipsy-tutaj gumowa- najwidoczniej dostała drugie życie". Reasumując. Dwie dorosłe osoby

Wracam tu za każdym razem gdy odwiedzam Gdańsk. Jedzenie pierwsza klasa, na prawdziwych wileńskich recepturach, przemiła obsługa a szef kuchni gotuję z sercem i pasją. Trunki takie jak kwas chlebowy także zasługują na uznanie. Pycha i bomba, a kto nie był ten trąba.

Przepiękny widok (polecam wyjść na zewnątrz - można usiąść z widokiem na jezioro). Barszcz pyszny, natomiast naszą wątpliwość budziło nieco mięso - oboje zamówiliśmy dania z mięsem i oboje czuliśmy się po nich nieco źle... być może niedogotowane - nie wiemy.