Warszawska Uczelnia Medyczna im. Tadeusza Koźluka

Najlepsze lata ma już za sobą. Ale kiedyś to były najlepsze lata w życiu.

Zarządzanie budynkiem to DRAMAT!Codziennie wokół szkoły jakiś człowiek jeździ przez godzinę od samego rana suszarką do liści. Hałas wokół jest nie do wytrzymania. Kiedy próbowałam się czegoś dowiedzieć, ochroniarz poinformował mnie, że mogę sobie to zgłaszać gdzie chcę - jakby przyjechała policja albo straż miejska, on i tak nikogo nie wpuści i nie uda mi się nawet z nikim porozmawiać w tej sprawie... Nie da się nawet z nikim skontaktować, każdy udaje, że nie wie o co chodzi! Porażka.

Ta uczelnia zabiła we mnie całą pasję do ratownictwa. Kończę studia dla siebie, ale niestety już bez przyjemności i jest mi z tego powodu bardzo przykro.

Do Diany Kubiak - codziennie zdmuchiwanie liści do raczej działanie pracownika pobliskiej przychodni. Wcześniej potrafił zaczynać już od 6.30. Jak nie ma liści do usuwa chyba kurz, bo przez pewien czas robił to codziennie.Odnośnie strony internetowej. Odnośnik do reklamowego Domu Opieki (dawnej AKCEMED) przekierowuje na portal o zdrowiu, a nie do oferty Domu Opieki. Tak ma być ?

Dostępność 0, kontakt 0 - ocena biura rekrutacyjnego!Kontakt z pozostałymi pracownikami 10.

Ciągle hałasują odkurzaczem do liści w godzinach porannych. Sadyści. W zeszłym roku powycinali wielkie sosny od strony ul. Jedwabniczej. Szkoda, w obliczu wszechobecnej betonozy...

Totalna rewelacja. 8 podanych numerówŻaden nie działa. Nikt nie odbiera. Gdzie są ci pracownicy?Rewelacyjna organizacją.

Bardzo miła obsługa merytoryczna przestronne i wyposażone sale zajęć.Polecam

Kontakt z dziekanatem beznadziejny, zero informacji dla studentów o przełożeniu zajęć, wszystkiego dowiadujemy się w ostatniej chwili. Wykładowcy układają wymogi zaliczenia przedmiotu z samymi sobą nie informując studentów. Ukryte koszty, sale niedostosowane do potrzeb zajęć, bardzo mało praktyki…serdecznie odradzam.

-poziom kształcenia na bardzo średnim poziomie głównie rzeczy z cyklu (prezentacja na zaliczenie)-logistyka uczelni to cyrk co chwile zmienia zdanie odnośnie wymaganych dokumentów na praktyki próby kontaktu z dziekanatem też kończą się niczym ogólnie nikt nie wie co się dzieje tam-ten jak oni to nazywają „campus został przemieniony w jedna wielka galerie handlową na każdym pietrze inna organizacja/szkoła (były sytuacje ze musieliśmy cała grupa uciekać do małej sali gdzie ledwo się mieściliśmybo na naszym pietrze jest jakieś zebrania firmy xyz (który uczelnia im udostępniła nie zawężając na warunki kształcenia studentów) podsumowując budynek ostry PRL w większości są jednak piętra ładnie wykończone tylko nie należą już do wumedu lecz jakiś innych szkół czy innej organizacji-akademiki które są ale nie istnieją a na pytanie dlaczego są zamknięte i nie można z nich korzystać uczelnia stwierdza „bo tak" (i jak oni kochają to słowo „nie wiem”) wiec dla wybierający się tam polecam już szukać drogiego mieszkania/pokoju-jeżeli liczycie na jakiś tam bufet czy jak oni to nazywają przez cały stracony rok kształcenia tam był zamknięty są jedynie jakieś automaty na szczęście-wykładowców dobrych było dwóch (Pan Golimont i drugi Pan od anatomi) Reszta to no ... skomentuje tylko iż po tym jak „przemiła" pani z biomechaniki zaczęła krzyczeć na mnie bez powodu przy tablicy bo jak to nazwała