Kuchnia filipińska

Bardzo smaczne, dość lekkie jedzenie. I przystępne ceny.

Trafiliśmy z mężem przez przypadek kierowani głównie późną porą i dużym głodem.To miejsce będzie jednym z powodów dla którego wrócimy do Poznania.Ramen - 12/10 dawno nie jadłam tak bogatego w smak wywaru, grzyby, pierożki i makaron w moim ramenie na najwyższym poziomie - nawet pędy bambusa za ktorymi normalnie nie przepadam były pyszne. Ramen męża (bodajże Tokio) uzupełniony swietnie przyrządzonym boczkiem i idealnie ugotowanym jajkiem.Porcje bardzo spore i treściwe.Set 3 sushi przekonał nas do tego miejsca w 100% - dziękujemy Pani kelnerce (niestety nie pamiętamy imienia) za doradzenie tego zestawu. Smak 10/10, składniki świeże, dobrze przygotowane i idealna proporcja składników do ryżu. Ostrość w tym zestawie podbija smak.Obsługa 10/10 - Mimo ze przybyliśmy do lokalu chwile przed 22 zostaliśmy swietnie ugoszczeni. Pani kelnerka (młoda uśmiechnięta brunetka, nie Pamiętamy imienia) zadbała o nasza wygodę i zaglądała do nas kilka razy podczas kolacji.Drinki 10/10 rose gin i gin z tonikiem idealneŻałujemy ze nie starczyło nam już miejsca na deser. Wrócimy po niego!Naprawdę świetny pobyt, bardzo dziękujemy całej załodze.

Sushi nadal dobre, nie najlepsze w Poznaniu, ale spokojnie można w nim brać ryby inne niż smażone / łososia, co nie jest zasadą.Ramen średni. W tantanmenie średnie mięso, za mocno było czuć imbir. Sam makaron też mi nie podszedł. Inne ramenownie dużo lepsze.

Jest bardzo fajnie, dużo różnych smaków do wyboru i spróbowania, bardzo sympatyczni właściciele... wrócę po następne....

Na zachętę pięć gwiazdek. Co do jedzenia - jest to oryginalne filipińskie jedzenie - zarówno smak jak i skład. Jedzenie jest proste i tłuste, niekoniecznie przystosowane pod europejskie kubki smakowe, czyli idea odwzorowania tak dalekiej kuchni zachowana.

Wszystkie trzy najważniejsze elementy jedzenie-obsługa-wnętrze na wysokim poziomie! Bardzo smaczne wege sushi - najlepsze, jakie jadłem w Poznaniu. Będę wracać.

Lokal zadbany, wystrój przyjemny dla oka. Ceny przyzwoite, chociaż porcie średniej wielkości. Zamówiony makaron Pancit Canton z tofu podany do stolika w mniej niż 10 minut. Smaczny i dobrze doprawiony, szkoda tylko, że tofu było zaledwie pięć kawałków. Poza tym bez zastrzeżeń.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to kolejny fastfoodowy bar azjatycki, nic bardziej mylnego. Nie dostanie się tutaj wieprzowiny pięć smaków zrobionej wcześniej i stojącej na gazie, z sałatką z kapusty. Potraw w menu jest mniej ale są bardziej egzotyczne i wysublimowane. Każdy znajdzie coś nowego i coś dla siebie. Do tego pracownicy uśmiechnięci i serdeczni.Musicie jednak liczyć się z tym, że łatwiej dogadać się w języku angielskim.

Wspaniałe przeżycie kulinarne.Lokal bardzo ciekawie zaaranżowany wewnątrz (miejsce przy oknie za filarem sprawia ze człowiek czuje się oddzielony od reszty sali i może w spokoju prowadzić rozmowę). Do tego świetnie przyrządzone sushi - tuńczyka polecam zwłaszcza. Oprócz tego warto wspomnieć o porcji wasabi idealnie dobranej do zestawu, dzięki czemu nie idzie ono na zmarnowanie (jak to praktykuje się w większości lokali), a także wyśmienitej herbacie podanej w czajniczku.Zdecydowanie warto odwiedzić.

Bardzo ciekawa miejscówka. Kuchnia azjatycka, ale inna niż wszechobecne chińczyki". Wieprzowina w maśle orzechowym