Miejski Urząd Pracy w Kielcach

To miejsce powinno nazywać się urząd dla nierobów

Przerost zatrudnienia i bałagan panujący w biurze pracy aż zadziwia kielczan

Zero organizacji. Pani z recepcji rozmawia jakby była zmuszona do tej pracy. Przy 15 osobach oczekujących jedno okienko otwarte. (CZEKAŁEM NA SWOJĄ KOLEJ 2 GODZINY 40 MINUT) Jednym słowem ten urząd to jeden wielki żart.

Urząd zamiast pomagać bezrobotnym to robi wszystko, by im nie pomóc. Składasz papiery o jakąkolwiek pomoc i zawsze otrzymujesz odmowę. Uważam, że miejsce to jest do likwidacji. Jeden urząd na miasto i powiat wystarczy. Poza tym urzędnicy nudzą się w pracy bo ich jedyne zadanie to odnotować kilku klientów dziennie.

Dziękuję wszystkim pracownikam za pomoc. Piękne i miłe panie)) Nigdy nie wyczułam że jestem z innego kraju. Dziękuję z całego serca

Żeby załatwić jedną sprawę kazali mi przychodzić codziennie przez 3 dni, dopiero ostatniego dnia się łaskawie udało. Jak komuś się nie chce pracować to może zmienić pracę moim zdaniem. Robienie sobie z ludzi żartów jest tam na porządku dziennym.

Dziś byłem na rozmowie u Pana kierownika Rafała Szwed. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył swoją profesjonalną obsługą , miłym podejściem do mojej sprawy. Wielki pozytyw i bardzo polecam!

Typowy urząd i wszystko w temacie. Panie Urzedniczki siedzą tam jak za karę, żeby załatwić jedną sprawę trzeba się nabiegac jak głupia, bo jedna Pani wyda papierek, druga podbije pieczątkę, a trzecia się podpisze. Osoby tam pracujące nie mają zielonego pojęcia o tym jak wygląda kielecki rynek pracy, zależy im tylko żeby pozbyć się kolejnego upierdliwego bezrobotnego, dzięki którym tak naprawdę maja pracę. Kiedy przychodziłam tam jako bezrobotna zawsze byłam traktowana jak intruz, ale jak przyszłam z umową o pracę to byli mili jak nigdy. Mam nadzieję, że nie będę musiała się tak już nigdy rejestrować. Takie miejsca powinno się zamykać albo przynajmniej zredukować liczbę pracowników o połowę, bo i tak nic tam nie robią.

Osoby zajmujące się wnioskami pogrywają sobie z przedsiębiorcami. Za każdym razem podają inny termin rozpatrzenia wniosku. do końca tygodnia"