City Break Bistro

Dobry lokal. Śniadania od 8.00 w ścisłym centrum Katowic. Ładny wystrój. Miła obsługa. Polecam

Miejsce bardzo przyjemne. Dziwi mnie jednak fakt nabijania herbaty jako kawę late, a co za tym idzie cena niezgodna z cennikiem, sytuacja się powtarza.

Żenada.... omijać.... nie wchodzić.... nie zamawiać.... jedzenie niedobre..... pudełka z jedzeniem poszły do kosza... nieświeże nieprzyprawione..... oszukane porcje

Dobre salatki , wziolem panierowane klopsiki o malo znanej mi nazwie , ktore okazaly sie opanierowanym , ugotowanym ryzem ( proponuje zmiane nazwy na klopsiki po Morawiecku") . Grilowane warzywa przyzwoite

Korzystaliśmy z jedzenia udostępnionego w aplikacji too Good to go. Przy odbiorze było skażone i zapakowane. Po odgrzaniu nawet smaczne. Porcje ok.

Czekanie na paczkę 40 minut kiedy pani przepuszczała po kolei każdego z jedzeniem , bo stwierdziła ze musi iść po to na zaplecze , gdzie wydanie trwało 5 min w tym czasie inne sfrustrowane osoby czekały na swoje kawy. Dlaczego obsługuje ten lokal jedna osoba ?Nie jest to napewno wina Pani która jest całkiem sama do obsługi wielu rzeczy jednocześnie. ! Kpina, nigdy więcej i nie polecam. Co do jedzenia… nie będę tego już komentować.

W mojej ocenie obsługa kasy na bardzo niskim poziomie.Pani, która nie interesuje się klientem, gdy się coś do niej mówi odwraca się, o niczym nie informuje. Odbierałem jedzenie z Too good to go". Jedzenie nieświeże i bardzo niskiej jakości. Nie polecam!"

Przyjechałem ze z najomym do NOSPRu na koncert. Decyzja żeby coś zjeść zanim siądziemy na sali. Trafiliśmy tu, godzina koło 19, na drzwiach, że otwarte do 15:30 W środku patrzą na nas jak na kosmitów. Stoliki puste. No faktycznie zamknięte a jednak otwarte. To powinno dać nam do myślenia i powinniśmy się obrócić na pięcie. Jednak pytamy czy otwarte. Otwarte. Zamawiamy burgery i coś do picia. Dwie osoby i prawie 100pln. No ale pewnie będzie dobrze. Czekaaaaaamy. No na pewno musi być dobrze, skoro tak długo się robią burgery. Przyszły. No i tu już przestaje być śmiesznie. Tak, da się skopać tak podstawowe fastfoodowe danie. Niedojadamy, wychodzimy. W głowach rodzi się pytanie, czy przeżyjemy, a jeśli przeżyjemy czy damy radę wysiedzieć na koncercie. I nawet się udało, artysta robił wszystko, że by odwrócić nasze myśli od tego co przed chwilą zjedliśmy. I trzeba przyznać, że podstawowa funkcja restauracji została spełniona: nie byliśmy głodni. Właściwie jeszcze na drugi dzień nie mieliśmy apetytu. Polecamy to miejsce ludziom, którzy szukają dużych emocji.

Zamówienie było realizowane z aplikacji ratujmy żywność,(Too Good to go) i owszem, zgadzam się, że posiłki, które się nie sprzedały, nie są pierwszej świeżości ale chamstwem jest wciskanie ludziom części żywności nie nadającej się do spożycia. Połowa poszła do kosza!!Jednym słowem odradzam!!!