Manhattan Bielawa

Miejsce w sieci wygląda bardzo ładnie. Niestety rzeczywistość nie ma wiele wspólnego z obietnicami. Aneks kuchenny bez kuchenki (jest jedna na korytarzu!), brak wifi na 2 piętrze. Pokój świeży, ale sprzęty w fatalnym stanie: rozklekotany stół i krzesła (poskręcaliśmy, wystarczy klucz imbusowy), cieknący kran w łazience, uszkodzona bateria, 1 poduszka do oparcia na kanapie. Brak worków na śmieci, brak zmywaczka i płynu do zmywania. W całym ośrodku unosi się dziwny zapach (zapewne jakiejś chemii do sprzątania, zapach nasilił się w weekend kiedy pokoje się zwalniały). Na podwórku mnóstwo połamanych ławek i stolików. Wygląda na typową imprezownię, miejsce tylko na weekend, gdzie ekipa może przyjechać, schlać się i przespać.Z plusów oczywiście lokalizacja w bezpośrednim sąsiedztwie basenu i jeziora Bielawskiego. Miły gospodarz i duży teren ośrodka, można zrobić grilla i posiedzieć przy piwie.

Miejsce rewelacyjne, nad samym jeziorem. Bardzo wygodne łóżka, zapewniające pełną regenerację. Pokoje z łazienkami. Na terenie dostępny bezpłatny parking. Sympatyczny właściciel.

Jak na miejsce polecane dla rowerzystów to tak sobie. Poza lokalizacją, nie ma dla rowerzystów nic specjalnego, jak choćby sensownej myjki, pralki (mimo opisu na stronie) a śniadanie to nie jest sportowe śniadanie (chleb, plasterki sera, szybki i jajka). Rowery też chowa się w pokojach to jest średnio wygodne.

Jeżdżę po Polsce już jakieś dwa lata, ale takiego noclegu nie miałem. Grzyb na ścianie, dziury, na podłodze brud, cuchnie wilgocią, z kranu tryska na polowe pokoju, sztućców, talerzy brak. Właściciel wyprosił mnie z hotelu po zgłoszeniu problemów o godzinie 19:30, zamiast zareagować na zgłaszane usterki. Strasznie drogo, jak za takie warunki.JEDYNY plus jest taki, że oddał zapłacone pieniądze za noc. Pokój pozostawiłem w takim samym porządku jak zastałem, Pan oczywiście zarzucił nam, że jest bałagan, ale nie dało się tam bardziej nabrudzić. Na szczęście niedaleko znalazłem nocleg, bo inaczej spędziłbym noc w aucie.

Szklanki w pokoju nieumyte, pomimo, że pokój był sprzątany a i tak mnóstwo brudu pod łóżkami i stolikiem.Śniadanie wykupione z pokojem, ale nie powala. Śniadanie tylko przez godzinę.Same pokoje umiarkowane. Standard jak wszędzie.

Nie ma kuchni ani aneksu kuchennego. Najbliższy sklep 1.5 km od ośrodka, naczynia i sztućce trzeba było myć pod prysznicem. To nie jest standard za 240zl za dobę.

Troszkę to teraz inaczej wygląda niż na zdjęciach, nie ma ogródka i restauracji. Właściciel jest bardzo prokliencki i gościnny a pokoje i sama willa dobrze urządzona. Polecam pokoje z widokiem na Góry Sowie. Obok Manhattanu są baseny i kąpielisko nad jeziorem.

Pokój na poddaszu bardzo ciasny i duszny. Z powodu ciasnoty mebli też nie za wiele. W pokoju 3 osobowym 1/2 szafy. Obiekt nie zapewnia wyżywienia ani możliwości przygotowania posiłków. Ogólnodostępna kuchenka elektryczna jednopalnikowa i mikrofalówka ale brak garnków czy patelni. Brak naczyń i sztućców ( po zwróceniu uwagi dostaliśmy talerze i sztućce ). Dostępne trzy lodówki, z których ktoś kradnie jedzenie. Miejsce na grill i ognisko, szkoda że pełno śmieci, połamanych plastikowych krzesełek i porozrzucanych zabawek dla dzieci. Zawyżona cena, nieadekwatna do jakości. Nie polecam.