Przychodnia weterynaryjna

Przyjazna atmosfera.

Pan weterynarz mało mówi trzeba go za język ciągnąć ale pieska wyleczył

To co przeżyliśmy w tej przychodni to istny koszmar. Wchodząc do środka otaczają ze wszech stron reklamy co nasze zwierzę potrzebuje za zastrzyk i tabletkę. Czekaliśmy aż ktoś się nami zainteresuje 10 minut przy czym Pan, który miał leczyć siedział przy komputerze. Kiedy w końcu zdecydował się nas przyjąć powiedzieliśmy mu ze chcemy tylko odrobaczyc dwa koty. Zaczął nas namawiać na drogie krople za 37 zł ( w Sianowie zapłaciłam dzisiaj 27) . Zdecydowaliśmy się na tabletkę. 'Lekarz' wsadził ją w jakiś szpikulec i kazał trzymać kota. To nie był mój pierwszy raz kiedy trzymałam swoje zwierzę u weterynarza wiec wiem ze trzeba mocno, ale Pan ten tak nieumjetenie wciskał mu ją od przodu, że kot zaczął się wyrywać i mnie drapac a jemu aż wypadła tabletka, która zaczął szukać. To był horror. Drugiego kota nie pozwolilismy tak umeczac. Natychmiast wyszliśmy. Mój mąż powiedział mu, ze weterynarz (widać, że długoletni ) a nie potrafi zaaplikowac tabletki. Nie polecam. Zero podejścia do zwierząt. Kasa się liczy i tyle i jeszcze brak umiejętności podstawowych rzeczy. U innych weterynarzy gdzie mieszkaliśmy np w Łowiczu kot nawet sie nie obejrzał a tabletkę OD BOKU miał już w żołądku. Moje zadrapania wciąż mi przypominają ten okropny dzień. Nigdy więcej !