Skwer Kółeczko

Urzekło mnie to, że wygląda na to, że ten skwerek ma swoją opiekę :)

W tym miejscu poczujesz klimat

Jest horda szczurów, to straszne.

Przyjemne, zielone miejsce w centrum Kazimierza ale mogłoby być zdecydowanie czyściej, zwłaszcza w sezonie letnim!!

Bardzo brudno, szczególnie przy ławkach, pod którymi zadomowiły się szczury. Na filmie te najmniejsze, pod ławkami chowają się duże przerośnięte, które jedzą resztki zapiekanek. W dodatku w tym miejscu czuć odór menela.

Skwer ładny z możliwością zaparkowania samochodu, tylko tak jak pokazują znaki-na skos i po prawej stronie. Oczywiście chodzi o ulicę Brzozową. Parkując po drugiej stronie ulicy i prosto, możemy mieć blokadę na kole od Straży Miejskij, mandat i punkty karne. Patrzmy uważnie na znaki. Niech nie zmylą Was stojące tam samochody.

Paręnaście lat temu to miejsce straszyło. Było obsadzone po rogach jabłonkami, z które zawsze obficie owocowały. Jabłka spadały na chodnik i były rozdeptywane, stąd mnóstwo os i ogólny nieprzyjemny zapach. Na kółeczku przesiadywała stała ekipa okolicznych pijaczków na przemian z młodym pokoleniem patolii. Pod koniec lat 90 i początek 00 to było zdecydowanie miejsce, które należało omijać: brudne, zaplute, pełne kapsli po piwie i petów. Zdarzały się pobicia, kibolskie porachunki. Przesiadywali tam fanatycy Cracovii. W latach 90 łapali gówniarzy i pytali za kim jesteś?". Ale czasy się zmieniły. Pijaczków powysiedlano

Takie miejsca jak to są niezwykle potrzebne i pożądane za razem. Szkoda że okoliczny mieszkańcy będący jednocześnie właścicielami swoich kochanych czworonogow, robią z takich zakontków swoiste Szambo o lokalnej menelii" nie spominając. Sami kształtujemy przestrzeń w której żyjemy a Skwer Kółeczko jest kolejnym niechlubnym przykładem jakimi potrafimy być gnojarzami. ŻAL"

Spoko miejscówka. Jak szliśmy z żoną kupić zapiekanki z okrąglaka, to na ławce drzemał żul. Na szczęście jak wróciliśmy z nimi to już nie spał, tylko puszczał muzykę siedząc w krzakach pod jednym z drzew na skwerku, co niewątpliwie umilało nam czas podczas ich konsumpcji. Fajnie też, że zleciało się dookoła nas stado gołębi, bo mogliśmy im rzucać kawałki zapiekanek, które były wyjątkowo syfiaste w smaku. Jedyny minus to taki, że żona zauważyła w zaroślach tuż obok nas przerośniętego szczura, który patrząc w naszym kierunku wywołał u mnie lekki niepokój. Na szczęście nie zaatakował, więc ostatecznie Skwer Kółeczko pozostawił w moim sercu kilka ciepłych wspomnień.