A. Blikle

Zachęceni Zaproszeniem Pana Prezydenta Trzaskowskiego odwiedziliśmy Warszawę przed Świętami Bożonarodzeniowymi. Robiąc zakupy w Arkadii chcieliśmy skosztować kawy i wypieków firmy Blikle. I tu pierwsze zaskoczenie ! Nie mogliśmy spróbować kawałka żadnego z tortów które pyszniły się na wystawie ! Powiedziano nam, że torty można kupić tylko w całości. Więc musieliśmy obyć się smakiem. Nie mogę zrozumieć jak taka renomowana firma jak Blikle nie może pozwolić sobie na rozkrojenie jednego czy dwóch tortów i sprzedawanie ich w częściach czy kawałkach. Przecież mogą się na nie znaleźć klienci kawiarni jak i na wynos. Czy firma której ceny są wysokie nie może sobie pozwolić na ewentualne straty " z niesprzedanego do końca Tortu ? W efekcie wypiliśmy kawę i zjedliśmy inne ciasta które były w ofercie i nam smakowały."

36 zł za opakowanie faworków ! Zamknięte. Po otwarciu nie ma ani jednego całego. Same resztki. Kawałeczki malutkie pozostawione nie zjedzone przez klientów kawiarni Blikle. Co się stało z ta firma ? Sam stary tłuszcz bez pozostający na podniebieniu a słodkości zero.

Ku przestrodze!!! Dziś 11/06/2023 zakup tortu na prezent o g. 13:55. Cukiernia Blikle Arkadia Warszawa. Na pytanie czy świeży odpowiedź personelu, że tak. Odpakowanie tortu u solenizanta i jakież zdziwienie... Tak, świeża pleśń. Nie polecam. Był problem z reklamacją, obsługa nie chciała zwrócić pieniędzy tylko wymienić produkt. Niestety produkty stojące obok pleśni nie nadają się do spożycia.

Z miejsca zostałam zasypana stosem pytań wyrzucanych w moją stronę z prędkością karabinu maszynowego a może chce pani gałkę lodów/ciastko na wynos/paczkę tego i tego/polecam xyz/czy skusi się pani na to i na to"

Przychodzę tu od dawna, bardzo lubię atmosferę tego miejsca. Przemiła obsługa. Niestety wczoraj i dziś zdarzyła się przykra sytuacja. Pani sprzątająca stoliki wczoraj zaczęła burczeć pod nosem tylko dlatego, że klient, który był opuścił już ten punkt niedokładnie odstawił krzesło na miejsce. Burczała na tyle głośno, że słyszałam ją nie tylko ja ale również dwie panie siedzące trochę dalej. Dzisiaj z kolei mnie się od tej pani oberwało za to, że postawiłam torbę na kółkach przy stoliku ale rzekomo w taki sposób, że torba przeszkadzała. Przede wszystkim nie miałam gdzie jej postawić bo wszystkie stoliki były zajęte. Zwróciłam tej pani grzecznie uwagę że nie powinna tak burczeć na klientów przy klientach. Mogła przecież grzecznie poprosić mnie o przestawienie torby, choć naprawdę nie za bardzo było gdzie. Pani zaczęła się do mnie stawiać. Kiedy powiedziałam jej, że złożę na nią skargę - odpowiedziała mi A ja się tak bardzo pani boję". Jeżeli taka sytuacja będzie się powtarzać - klienci przestaną tu przychodzić. Ja bardzo to miejsce lubię

Obsługa bardzo nachalnie próbuje wcisnąć klientowi produkty, po które nie przyszedł. Za kasą stoją trzy osoby, a ja muszę kilka razy powtarzać swoje zamówienie. Najpierw chcę herbatę, ale trudno uzyskać profesjonalną informację co do dostępnych smaków, więc decyduje się na lemoniadę. Za chwilę pani podsumowując moje zamówienie wymienia kawę, której nawet nie wspomniałam. Jeden chaos mimo, że klientów mało.Kupilismy trzy ciastka: tartę z truskawkami, tartę czekoladową i bezę pavlowa. Zjadliwe ciastko z czekoladą, a beza - najgorsza, jaką jadłam w życiu: krem gęsty, gumowaty, chyba wyschnięty że starości. Nie polecam miejsca.

Mało miejsc do siedzenia. Ceny z kosmosu, a jakoś przeciętna. Ciasta smaczne no ale bez szału. Zamawiane do zjedzenia na miejscu a dostaliśmy dwa na papierowych talerzykach, a jedno ciastko na normalnym talerzu. Nie wiem co to za polityka.

Nie był to dobry pomysł, by ulec chęci posmakowania pączków od Bliklego. Ale cóż, stało się! Wyobrażenie o wyjątkowości wypieku lekko zadrżało w posadach już w momencie, kiedy z towarzyszką zakupowej eskapady do Arkadii patrzyłyśmy na nie, leżące smętnie jeden obok drugiego na cukierniczej wystawce. Mimo wszystko wzięłyśmy po sztuce i zasiadłyśmy przy stoliku, by przy słodkim co nieco chwilę odsapnąć od zakupowego przeczesywania kolejnych sklepów w galerii. Pączek z każdym kęsem tracił na domniemanej i wspomnianej na wstępie wyjątkowości. Chociaż nie, był przecież wyjątkowy: wyjątkowo mało smaczny, z wyjątkowo zabiedzonym w składzie ciastem i marmoladą, która z nazwy była różą. Pierwszy w moim życiu pączek od Bliklego i .....ostatni. To wiem. No, chyba że ….kiedyś przypadkiem i przy okazji zechcę znowu się przekonać, czy…….Oby nie. Koleżanka, prawdziwa mistrzyni cukierniczej sztuki, podzielała moją opinię w całej rozciągłości. Obsługa bez zarzutu, stąd 2 gwiazdki. Nie polecam!

Przestrzegam przed kupowaniem w tej placówce. Szczególnie z Too Good To Go. Dzisiaj odebrałem paczkę i natknąłem się na spleśniały torcik. Z pozoru nie było tego widać. Podczas jedzenia ciastka było czuć, że jest stare, ale to bym jeszcze przebolał. Niestety dopiero za którymś kęsem poczułem smak pleśni w ustach. To jedzenie powinno już dawno zostać wyrzucone, a niestety wpychają je klientom za cenę ich zdrowia. Może trzeba wezwać tam jakiś Sanepid żeby zrobił z tym porządek.