Parafia Rzymskokatolicka pw. św. Jana Bosko

Kościół prowadzony przez cenionych Księży od Sw.Jana Bosko-Salezjanow.Na ostatniej Mszy sw.na gitarze gral i śpiewał sam ksiadz .W dzisiejszych czasach ...rzadkość godna naśladowania .Kościół parafialny Os.Przyjazni,Kaliny,i okolicznych.Przyciąga do siebie prawdziwością przesłania,bez mieszania się w polityczne czy inne niepotrzebne historię..Naprawdę widząc ludzi biorących udział w dodatkowych nabożeństwach,czy pielgrzymkach,czy widząc księdza z Wiatykiem idącego do chorego ..aż dusza się cieszy,a człowieczeństwo nabiera właściwych form . Przykład dla innych .Lubię mszę w kaplicy jeszcze ..Kościół w budowie jeszcze,choć szybko.Zajrzyj...poczuj atmosferę jakby drewnianego kościółka..

Ciężko powiedzieć jak jest teraz ale kilka lat temu pracowali tu księża, którzy podczas spowiedzi wypytywali dzieci czy się dotykają w miejscach intymnych" oraz jak często to robią i JAK (sic!).Uważajcie na dzieci! Salezjanie prowadzą obok swoją szkołę

Rzadko tam bywam ale atmosfera w kościele bardzo przyjazna wiernym uczestniczącym we mszy.

Kościół w budowie...Dookoła osiedla, głównie z emerytami, a tu trzeba wchodzić pieszo do kościoła po stromych SCHODACH...WHY...

Nowy kościół w budowie, efekt coraz bardziej widoczny.

Dosyć spory kompleks. Choć kościół w budowie to kaplica w sąsiednim budynku cały czas aktywna.

Parafia w której posługują księża salezjanie. Wierni korzystają z kaplicy, kościół jeszcze w budowie

Jest to piękny mały kościółek. Księża z wielką gorliwością odprawiają msze święte. Dzisiaj słuchałam pięknie powiedziane słowo Boże. Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze będę mogła uczestniczyć we mszy świętej. Jestem przyjezdna. Piekny ołtarz, stajenka. Myślę, że Panu Bogu podoba się to co czynią wierni.

Za dzieciaka wolałem chodzić tutaj na msze przed komunią niż do siebie na Wieniawskiego przez bardzo dobre podejście do dzieci, dużo śpiewania, dużo opowieści, pozytywna atmosfera a nie tylko dobijanie człowieka smutami :)

Straszny grzyb na ścianach i suficie. Organista brzmiał jak książę Iktorn z Gumisiów, a księdzu chyba wino mszalne weszło za mocno, bo mówił od rzeczy. Po za tym piękny budynek.