Niebieska Perła*PL

Bardzo odradzam tę hodowlę. Kupiłam tam 2 koty Rosyjskie niebieskie - pierwszy umarł po niecałych 3 miesiącach u mnie. 3 dni po zabranoiu kotów od tej pani, jeden z nich, dostał oczopląsów i się przewracał, u weta okazało się, ze od dawna był chory (zapalenie ucha, które dotarło już do mózgu) i leczony tak po macoszemy tylko po to zeby wydać kupującemu. Leczyłam go w Warszawie u Weta na ursynowie, później w Klinice małych zwierząt w SGGW a potem w legionowie w bardzo dobrej Klinice. W zasadzie to biedne maleństwo spędziło 3 miesiące pod kroplówkami i biorąc antybiotyki, bardzo chciałam go uratować, ale niestety nie udało się. po zbadaniu wydzieln okazało sie ze kot ma 3 bakterie, które muszą być w hodowli już od bardzo dawna przenoszone z miotu na miot (i to leczone tak po macoszemu) bo sa zupełnie oporne na wszelakie antybiotyki. Ten kot był w zasadzie nie do wyleczenia . Drugiego kota ratowałam tak przez 4 lata. Mam stos dokumentacji medycznej. te same bakterie. po 4 latach umarl mi na niewydolnosć wielonarzadową, która była powikłaniem po tym jak co chwile mu chorował jakiś organ wewnętrzny. Ten kot bardzo się męczył przez te 4 lata - ale nie maiałam serca go usypiać.Właścielka ma jak najgorszą opinię wśród innych hodowców, pojawoiają się sformuowania ona nie dba o te koty"

Odradzam kategorycznie,To jest mój pierwszy rasowy kot jakiego kupiłam i pani marzanna o tym wiedziała (TK, mój błąd). P. Marzanna przy zakupie kotki uprzedziła żeby w razie choroby kontaktować się z nią bo weterynarze zmarnowali nie jednego kota z hodowli. Kotka po tyg dostała silnej biegunki i polecany przez hodowczynię syrop nie pomógł więc udałam się do weterynarza - dopiero trzeci weterynarz odkrył ze kot ma gardioze i nadomiar złego swierzb.....

Koteczkę u Pani Marzanny kupiliśmy dokładnie rok temu. Od samego początku kotka miała problemy gastrologiczne, myśleliśmy, że to kwestia nowego miejsca i stresu. Dodatkowo weterynarz zwrócił uwagę na nieprawidłowy kolor dziąseł, jednak na początku usprawiedliwiał to wymianą zębów. Uważaliśmy, że nie ma powodu do zmartwień. Niestety dziąsła nigdy nie odzyskały różowego koloru, a obydwa problemy mimo leczenia u różnych lekarzy nadal się pogłębiały. Ostatecznie po badaniach krwi okazało się, że kotka ma wirus białaczki. Po przywiezieniu jej z hodowli nie miała kontaktu z żadnymi zwierzętami. Na pewno jest w tym część naszej winy, kolejny raz sprawdzilibyśmy kotka 5 razy przed zabraniem go do domu, nie polegalibyśmy na pieczątkach weterynarza specjalizującego się w leczeniu koni. Nasza kotka ma wspaniały charakter, nigdy nie sprawiała problemów w domu, jest największą przytulanką na świecie, jednak szkoda, że w tak młodym wieku musi borykać się z nieuleczalną chorobą i do końca życia przyjmować leki.

Należy dobrze przemyśleć decyzję o wzięciu kociaka z tej hodowli. Poprzednia opinia mówi o chorobie wykrytej dopiero po pewnym czasie - w naszym przypadku sytuacja wyglądała identycznie - kotka praktycznie nie rosła, po miesiącu zaczęły się objawy takie jak niedowład, problemy ze wzrokiem, brak apetytu. Po wielu drogich badaniach weterynarze uznali, że jest to nieuleczalna choroba - FIP. Kotka niestety zmarła po miesiącu od pojawienia się objawów i dwóch miesiącach pobytu w naszym domu.Ze swojej strony szczerze nie polecam. Warto zaoszczędzić sobie nie tyle pieniędzy, co stresu i smutku.

Zdecydowanie odradzam! Kot kupiony za 6 tysięcy zmarl po 3 miesiącach. Od samego początku przez moze miesiac smierdzial jakby szczurami, nie wiadomo czym. Kobieta która sprzedawala kota, później przyznala ze 3 juz zmarly, wiec dostalismy kota ktory jedyny cudem przezyl z calego miotu . Świadomie sprzedala slabe zwierze, w wieku 10 tygodni, pewie bala sie trzymac dluzej bo wiedziala ze zwierze nie ma szansMam pokazac skan rodowodu i umowe kupna?? Bo to byla kotka na hodowlę!

Szczerze odradzam wzięcie kotka z tej hodowli. Wzięliśmy dwa koty, jednego już niestety z nami nie ma a drugi jest po ekstrakcji zębów. Nie było innego wyjścia i kot ma usunięte wszystkie zęby. Choroba dziąseł genetyczna jest na tyle silna , że kot jest cały czas na sterydach żeby nie czuł bólu.Kot ma przecudowne usposobienie i jest bardzo dzielny w swoim cierpieniu.Pani zdecydowanie powinna zastanowić się nad swoim postępowaniem i przestać krzywdzic zwierzęta.NIE POLECAM

Zakupiłam prześliczną zdrową już drugą kotkę z tej hodowli przemiła Pani nawet zapytała co słychać u poprzedniej mojej kotki.. Hodowla godna polecenia. Kotki bardzo zadbane i śliczne. Właścicielka przemiła i widać że wkłada w to całe serce .Widać ,że kociaki są traktowane jak członek rodziny. Oby każda hodowla była właśnie taka. Gorąco polecam hodowlę

Odradzam. To jest niedopuszczalne. Hodowca sprzedał mi chorego kociaka. Mąż odebrał kotkę jednego dnia wieczorem a już rano pojechałam do kliniki. Kotka kichała i prychała. Ślina ciągnęła się za nią kilometrami. Z oczu wyciekała wydzielina. Miała szmery w oskrzelach. Dostała silne antybiotyki. Lekarka była przerażona w jakim stanie kot trafił na sprzedaż. Sugerowała zwrot kociaka. Tak też zrobiłam. Ku mojemu zaskoczeniu Pani nie robiła żadnych problemów. Dlaczego oddałam kotkę? Z bólem serca powiedziałam sobie że nie będę uczestniczyła w gierkach p. Marzanny. Najgorsze w tym wszystkim było to że następnego dnia zachorował mój drugi kot łapiąc jakąś infekcję i przez 2 tygodnie przyjmował antybiotyki Omijajcie szerokim łukiem.

Niestety moje doświadczenie z tą hodowlą również jest bardzo negatywne. Kupiłam kocurka w lipcu 2016 i niestety nasze problemy pojawiły się już od momentu przywiezienia kiciusia do domu. Na początku pojawiło sie kichanie, które wiązałam ze zmianą miejsca. Niestety zaraz na drugi dzień pojawiła się ropna wydzielina z nosa, z którą bezskutecznie walczymy do dzisiaj. Weterynarze robią z nim cuda, które niestety nie przynoszą żadnych efektów i ostatecznie mam w domu kotka smarkającego od prawie dwóch lat oraz dodatkowo nawracające stany zapalne dziąseł. Nasz pupilek jest mega kochanym kotkiem ze wspaniałym charakterem, a ja jestem bezsilna i nie daję rady mu pomóc. Serce mi pęka jak widzę jak się męczy. Myślę że ktoś powinien przyjrzeć sie dokładnie tej hodowli bo moim zdaniem jest tam jakiś poważny problem skoro tyle osób ma chore koty. Jak ja odbierałam swojego pupila była rownież druga Pani (zbieg okoliczności bo miałyśmy identyczne transporterki), która brała braciszka mojego kotka i żałuję jednego że nie wzięłam telefonu do tej Pani. Bo ciekawa jestem czy ma podobny problem. Może jak przeczyta komentarz to sie odezwie.

6 mcy temu kupiłam od tej pani kota rosyjskiego. Zwierzak miał 4 m-ce. Może to pech a może jest tam jakiś problem z niedoleczeniem zwierząt. Fakt faktem iż zwierzak miał koci katar. Ledwo oddychał, miał zmiany w oskrzelach. Zaraził też mojego drugiego kota. Wydaliśmy ok 500 zł na leczenie kociaka. Mamy spokój. Kot jest zdrowy, ułożony, piękny. Sama hodowla u tej pani jest imponująca. Widać że kocha zwierzęta ale gdzieś jest ognisko infekcji. Jedno chore zaraża następne. Błędne koło.