Bar na Rogu Kuchnia Polska

Szefowa konkretna babka z jajem, może za mocno krzyczała na kuchnię, ale w pytę babka jedzenie rosołki na kaca jakieś mięsko dodała ogórki kapusta kiszona, niedoprawione ale moim zdaniem lepiej bo każdy może doprawić sobie w talerzu. Jedynie w środku zapach taki niemiły przypalony a cena jak za darmo ja tam polecam i pozdrawiam szefową Panią na kasie starszą :D

Zamówiłem żurek, bardzo przeciętny, wodnisty, kiełbasa w zupie słabej jakości. Łyżka trochę brudna, wytarłem sobie. Ogólnie zjadłem prawie wszystko, ale drugi raz tu nie przyjdę. Takie lokale mają wyj3bane na opinie Google.

Najgorsze jedzenie jakie jadłem. W zupie tłuszcz , śmierdzące i bez smaku ziemniaki... smród wychodzący z zaplecza...jedzenie zostało na stole.I ważne...w lecie jak otworzą boczne drzwi żeby trochę przewietrzyć to przechodząc można poczuć swąd zepsutego miejsca.Nie Polecam a nawet przestrzegam.Najważniejsze zdrowie.

Byłem tam przypadkiem bo miałem nie daleko hostel,miejsce fajne jak to prl jedzenie dobre bez przepychu atmosfera bardzo swojska ceny dobre,faktycznie wystrój z lat 80tych nie malowane było z dekadę ale ten koleś swojski zabawny na plus co zaaamówienie u nieeeego robiłem,ogólnie polecam zwykły mleczak jak kiedyś kto pamięta,teraz ludzie mają inne wymogi,tła plecakowiczów extra

Odradzam,na wymioty zbiera,bród, smród,starsza kobieta się wydziera na obsługę. Szklanki brudne z kompotem,nie wiadomo jak długo już tam stoją. To co jest w lodówkach przy wejściu już mówi samo przez się i się przemieszcza.

Establishment typical of socialist era. It is stepping back in time into those times. Self-service, value for money, and unique atmosphere. Placki po węgiersku, kotlet schabowy, barszcz czerwony, surówki, pierogi, gołąbki, knedle. I recommend, even once as a unique experience.

Obleśnie! Można przykleić się do stołu, ściany nie były Malowane chyba od 82 roku, wszędzie kurz z tłuszczem, lokal czuć już na zewnątrz, śmierdzi starymi ludźmi, obsługa nie miła. W lokalu możemy doświadcza żyć jednocześnie Świąt Bożego Narodzenia (choinka), Wielkanocy (palmy) oraz sylwestra (wielki wyciągnięty filus fikuśnie ozdobiony łańcuchami koralików).Gdzie jest sanepid?!

Jedzenie wspaniałe!!!! Cena dwudaniowego obiadu śmiesznie niska w stosunku do jakości zaserwowanego jedzenia. Klimat jak za dawnych lat. Przemiła właścicielka smacznych obiadów. Polecam!!!

To co dla jednych jest wadą, to dla innych może być zaletą.Wyraźnie czuć tam klimat PRL Płatność jedynie gotówką, ściany od dawna nie malowane, ceratka na stoliku delikatnie się lepi, sztućce - każdy z innego kompletu, ale domyte. Sala w głębi, nie słychać tu gwaru ulicy, można zjeść w spokoju i bliżej do okienka z wydawanymi daniami. Przy sąsiednim stoliku dwóch stałych bywalców, koneserów nalewki wiśniowej rozprawia o zaletach tego trunku, pałaszując żurek. Z ich opinii wynika, że był bardzo smaczny. Eleganckie paniusie przy następnym stoliku oprócz obiadu na miejscu wzięły również na wynos, w słoikach, więc penie też im smakowało. Następny stolik, to staruszka, była prawie głucha i nie słyszała gdy pani kucharka wołała o dorszu dla niej. Po ponownym wezwaniu zaniosłem jej tego dorsza do stolika i obdarzyła mnie uroczym uśmiechem. Chwilę potem przyszedł inny, raczej stały klient i pomimo, że miał do wyboru wolny stolik, to przysiadł się do staruszki i mimo, że nie zamienili z sobą ani słowa, widać było, że było im milej zjeść wspólnie, a nie w samotności. Porcja dla tej pani była za duża i poprosiła o zapakowanie reszty na wynos. Rozmowy pań kucharek owszem słyszalne na sali, ale zabawne, pasujące do klimatu tego miejsca. Jeden z klientów nawet z nimi flirtował, pewnie liczył na większą porcję ;-)No właśnie porcja, przejdźmy do jedzenia. Zamówiliśmy placki ziemniaczane z gulaszem. Porcje były bardzo duże, powiedziałbym, że XXL. A smak wyśmienity, od kilkunastu lat nie jadłem lepszych :-) Dobrze wysmażone, dużo mięsa. Cena - 20 zł, jak na centrum Krakowa uważam, że bardzo niska.Był to dla mnie jednocześnie najtańszy i najsmaczniejszy obiad w trakcie naszego 4 dniowego pobytu w Krakowie, ale wiem, że przy następnej wizycie w tym mieście na pewno tu wrócę.Jeśli oczywiście wcześniej sanepid, nasłany przez zazdrosną konkurencję nie zamknie tego uroczego miejsca ;-)

Starsza pani (chyba właścicielka) wydziera się na obsługę tak, że słychać ją z kuchni aż na salę. Po prostu wstyd! Stoliki niewygodne, bo niskie w stosunku do wysokości krzeseł. Jedzenie tłuste, nijakie, sałatka z selera nieświeża. Tzw. kompot to sam cukier. Niesmacznie i beznadziejna atmosfera, jak u pana doglądającego pracy niewolników. Płatność tylko gotówką. Ukrainka za ladą nie umie nabijać sprzedanych dań na coś w rodzaju kasy fiskalnej, na prośbę klienta robi to starsza pani. Nie wrócę! To miejsce nie ma nic wspólnego z domowymi obiadami.