Medyk. Świętokrzyska przychodnia NZOZ

Potwierdzam, że tragedia. Dzwonię drugi tydzień i ciągle nie mogę się dodzwonić. Powinni mieć system informatyczny umożliwiający kontakt w sprawach wizyt i recept. Inne przychodnie tak maja.

Niestety , dodzwonić się do tej przychodni jest niemożliwe. Panie na recepcji mają cały czas wyłączony telefon. Jak już się udało połączyć to Pani paliła głupa że ona nie wie o co chodzi? I że jestem pierwszą osobą która nie mogła się dodzwonić. Przenoszę kartę na Stok - tak jest moja mama i taka - zero problemu z dodzwonieniem.

Nie mam problemu z dodzwonieniem się do przychodni. Zawsze mam udzieloną pomoc, profesjonalną. Personel medyczny zawsze miły i pomocny. My chorzy musimy zrozumieć te osoby, które tam pracują.zgłasza się tam i dzwoni mnóstwo ludzi. Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrowia i cierpliwości dla nas chorych i wspaniałego personelu.

Omijajcie tą jedną wielką spierdoline , lekarze po podstawówce a pielęgniarki chyba bez tfuuu jeba…..ć

Wspaniała Pani Doktor I.Molenda oraz Panie w rejestracji zawsze pomocne i bardzo miłe.

Wszystko bylo bardzo dobrze dopóki nie nastąpiła epidemja coronavirusa a teraz wszystko stanelo dogury nogami obsluga niewie co robi panuje wielki balagan .

Niesamowicie nieprzyjemne panie w rejestracji, dodzwonic sie do Panstaw nie da, telefony nie reaguja. PRL pelna geba. Na jakiekolwiek pytania nie uzyskuje sie odpowiedzi tylko warkniecia typu 'nie umie pan/pani czytac'. Jesli tylko mozna polecam przeniesc sie do innej przychodni gdzie traktuja ludzie normalnie a nie robia łaskę.

Epidemia koronawirusa. Pacjenci stoją przed przychodnia w kolejce. Między nimi i ja. Wychodzi recepcjonistka, bez maski, bez rękawiczek. Daje mi dokumenty do podpisania i długopis. Długopis upada na podłogę. Pani recepcjonistce to nie przeszkadza. Podaje mi go znowu. Na moje pytanie czemu nie ma maseczki odpowiada, że nie miała czasu założyć. Nadal rozmawia że mna bez maski......Dochodzi do niemiłej wymiany zdań. Pani recepcjonistka stoi na stanowisku, że jeśli ja posiadam maskę jestem bezpieczna, a o jej zdrowie nie muszę się martwić.Kolejnego dnia na powyższy temat rozmawiam z lekarka, z którą miałam umówiona wizytę. Pani doktor ma zrelacjonowana sytuację przez recepcjonistke. Oczywiście w sposób jaki tej pani pasowal. Ponoc wybiegła do mnie w pospiechu. Prawda jest taka że czekalam na nią kilkanaście minut przed drzwiami. Pani doktor wyraźnie trzyma stronę recepcjonistki i wydaje się być byc na mnie zła, że poprzedniego dnia zwróciłam recepcjonistce uwagę w sprawie maski. Co więcej Pani doktor informuje mnie ze jeśli sama mam maskę to jestem chroniona. Potem dodaje, że maski nie chronią, a jeśli na ochronie mi zależy powinnam sobie kupić przylbice.Wychodzę z przychodni. Kolejnej wizyty nie planuje. Są inne przychodnie gdzie pracują bardziej świadome osoby. Może powinnam zgłosić te sytuacje w NFZ czy Izbie Lekarskiej. Może ktoś powinien przeszkolic pracowników Medyka" jak roznosi się coronavirus i czy noszenie masek jest skuteczne i kiedy najbardziej skuteczne. Ogólnie jestem bardzo zawiedziona poziomem obsługi i radami udzielanymi przez lekarkę. Przenoszę kartę do innej przychodni. Taki jest efekt zachowania personelu Medyka."

Nie mam żadnego problemu z dodzwonieniem się do przychodni, a pracujące w rejestracji panie są zawsze grzeczne, miłe, wysłuchają z czym jest problem i pomogą, aby uzyskać poradę lekarską. Darzę ogromnym szacunkiem pracujących tam lekarzy i pielęgniarki!

Nie polecam nikomu, z racji recepcjonistki, (starsza ,,Pani)która nie wie co to kultura osobista