Specjalistyczny Gabinet Weterynaryjny Dla Zwierząt Nieudomowionych lek.wet.Dorota Bik

Miła obsługa. Pani doktor specjalizuje się w leczeniu zwierząt egzotycznych. Pieskowi wyleczyła ząbki.

Nie polecam. Pani weterynarz bez empatii, robi z pacjentem co chce bez informacji dla właściciela. Wykonuje wszystkie badania bez pytania czy je wykonać ani nie inforujac o koszcie badania. To jest jedno. Drugie, niby zna sie na gryzoniach, a wygaduje dosłownie nieprawdziwe rzeczy na temat zachowań gryzoni. Nie polecam, ceny z kosmosu o których człowiek dowiaduje się podczas płacenia. A na pytanie co będzie robiła ze zwierzątkiem wzdycha i wywraca oczami oburzona. Podejście, ja wiem wszystko właściciel nic.

Pani doktor ma pod opieką mojego żółwia:) który gdyby nie pani doktora to już dawno był by już nie był znami a także Serdecznie polecam i pozdrawiam!

Pani weterynarz bardzo dokładna miła byłam od córki z szynszylami. Jednego operowała dzięki temu jest z nami. Polecam Panią Dorotę pełen profesjonalizm.

Świetna Pani weterynarz, spokój dla zwierzaków w klinice. Lekarz widać że z powołaniem do zwierząt. Od wielu lat leczymy tutaj wszystkie nasze zwierzęta i spokojnie każdemu mogę polecić ten gabinet.

Unikać jak ognia, w okolicy jest wielu weterynarzy posiadających wiedzę w tym wypadku spotkałam się z jej brakiem, uważam ze była to moja najgorsza wizyta i kontakt z weterynarzem pomagającym mojemu pupilowi a wielokrotnie juz korzystałam z usług doświadczonych ludzi tym razem niestety trafiłam na osobę która minęła się z powołaniem podejście do zwierzęcia oraz klienta również poziom najniższy jedyne co można się dowiedzieć szybko to kwotę do zapłaty ponieważ o wyniki, badania musiałam się prosić jak by były to coś co nie należy do jej obowiązku. Moja Tusia niestety nie przeżyła po wizycie w gabinecie a gdybym trafila na doświadczonego lekarza to dziś była by nadal ze mną

Spotkało nas nieszczęście, nasza wiekowa sunia wymagała pilnego podania kroplówki. Niedziela - to czas kiedy odbijałem się od zamkniętych drzwi wielu lecznic i wsłuchiwałem się w milczące telefony. Nigdzie nie mogłem znaleźć pomocy.Wszystko to na szczęście już historia, Pani weterynarz otoczyła moją sunie opieką. Kilka spędzonych tam godzin utwierdził mnie w przekonaniu że można spotkać odpowiedzialnego profesjonalistę, który kocha to co robi. Jeszcze raz dziękuje za okazane zrozumienie i pomoc.

Osobiście nie polecam tego gabinetu. Od zawsze miałam zwierzęta, choć były to głównie psy i koty, przez co spotkałam się z wieloma weterynarzami i zawsze uważałam, że są to ludzie pełni pasji i miłości do zwierząt. Po wczorajszej wizycie okazało się, że trafiają się niestety też tacy, którzy są nastawieni jedynie na zarobek... Ale do rzeczy. Moja córka od niedawna ma papugę nimfę. Jest to pierwsze egzotyczne zwierzę w naszym domu. Widziałyśmy, że trzeba już obciąć mu pazurki, ale nie wiedzialysmy jak go złapać, żeby nie zrobić mu przypadkowo krzywdy. Zadzwoniłam wcześniej do pani i przedstawiłam sytuację. Umówiła nas na 15:30. Gdy przyjechaliśmy 2 kotki wolno chodzące po przychodni łakomie patrzyły na papużkę, co ja bardzo zestresowało. Dopiero potem zostały zabrane. W gabinecie pani stwierdziła, że to jednak my mamy go złapać, jako właściciele i żałuję, że w tym momencie nie wyszłam stamtąd, ale stres i u ludzi robi swoje... Nie dała nam żadnych wskazówek jak to zrobić, ani nie ostrzegła jak silny dziób ma taką papużka, nawet nie zaproponowała rękawiczek, które jak się okazało, mogły by bardzo pomóc. Złapałam papużkę, która niestety podczas wyciągania przecięła mi dziobem 1/5 paznokcia z kciuka. Obcinając jej pazurki rozkrwawiła jej 2 pazury. Za co skasowała nas 50zł. Gdy jej zwróciłam uwagę, że mogła mi w rozmowie telefonicznej powiedzieć, że sama będę musiała łapać ptaka, to bym to w domu zrobiła, to stwierdziła, że to po to aby go nie narażać na stres. Tak jakby podróż w obce miejsce pełne kotów nie było dla niego stresem. Dlatego my tam na pewno już nigdy nie wrócimy!Edit odnośnie komentarza pani BikWidzę, że brak profesjonalizmu próbuje Pani zatuszować kłamstwami.Po pierwsze: rozmowy telefoniczne były i to dwie. Fakt, że miesiąc wcześniej, ale miałam nadzieję, że przez ten czas ptak oswoi się na tyle, że będę mogą samodzielnie wziąć go na dłoń. Jednak zapewniała mnie Pani, że gdyby nam się to nie udało, to możemy z nim przyjechać i Pani to zrobi. Jeśli Pani chce, mogę wrzucić zdjęcie z rejestru połączeń jako dowód.Po drugie: nic nie mówiłam o żadnym weterynarzu, tylko o hodowcy, który nie był w stanie jednoznacznie określić płci papugi i pytałam, czy Pani to potrafi.Po trzecie: wciskanie w usta mojej córki słów, których nie powiedziała, jest żałosnym wybiegiem!