Administracja Osiedla 'Sadyba'

Strasznie droga spółdzielnia. Opłaty wzrastają z roku na rok. Delikatnie nieadekwatnie do okolicy. Dziwnie działające podzielniki ciepła, prędzej wyciągacze pieniędzy. Próby załatwienia pewnej usterki związanej z lokalem przez telefon i maile... Komedia. Trzeba było iść osobiście. Odpadająca elewacja z bloków przy Jaszowieckiej też nie napawa optymizmem.

Ta spółdzielnia to katastrofa. Telefonów nie odbierają (najgorzej jest z czynszami, siedzi kilka bardzo nieprzyjemnych kobiet i rozmawiają towarzysko, telefon dzwoni, ja czekam, aż któraś z pań wysłucha mojej sprawy, żadna nie chce wyłączyś sie z rozmowy. Ja stoję, telefon dzwoni, a pnie rozmawiają - to standard), wtedy dzwonie do sekretariatu, sekretarka zapewnia mnie, że pani z czynszów oddzwoni. Oczywiście nie oddzwania. Zawiadomień o wysokości opłat nie przysyłaja regularnie. Na stronie brak jest adresu e-mail. Jeśli przysyłają e-mail to nie ma możliwości odpowiedzi. Pracownicy są zabarykadowani, wejście do adm od rozpoczęcia pandemii ograniczone, za to masowo można spotkać pracowników w Galerii Sadyba i innych okolicznych sklepach. Kierownik wyjątkowo niekompetentny, a rozmówców traktuje jak osoby, które nic nie wiedzą i opowiada im bajki tak nielogiczne i bzdurne, że każdy rezygnuje z rozmowy, w której pan, który nic nie rozumie ze swojej pracy odpowiada, co mu ślina na język przyniesie.

bardzo sympatyczni ludzie tam pracują, moja mama, która również tu mieszka jest bardzo zadowolona, jest chora i jak poprosi to nawet pod drzwi przyniosą klucze o które dzwoni - to jest bardzo cenne, że w urzędzie ludzie mają serca.

W tego typu instytucjach należy uzbroić się w cierpliwość, ale pracownicy tego miejsca sprawiają, że formalności przestają być przerażające. W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że w takim miejscu spotkam tyle życzliwych, pomocnych i uśmiechniętych ludzi. Każda napotkana przeze mnie osoba była pomocna, służyła radą i udziela wyczerpujących odpowiedzi na zadane pytania.

Najgorsza spółdzielnia ze wszystkich w Warszawie, pracownicy rodem z PRL'u.

Zamknięte drzwi. Godziny dla interesantów ograniczone do minimum. Uzyskiwanie informacji czy dokumentacji praktycznie zabronione - zasłaniają się RODO. Czas zatrzymał się tutaj jak za czasów komuny. Komunistyczna spółdzielnia i jej administracja. Oni rządzą nami spółdzielcami a prawo im sprzyja.

Spółdzielnia działa w oparciu o zasadę, że to nos jest dla tabakiery, a nie tabakiera dla nosa. Utrudniona możliwość dodzwonienia się, krótkie godziny urzędowania. Przy jakimkolwiek problemie z wejścia próbują petenta spławić, ew. starym zwyczajem stosowanym za uprzedniego ustroju odpowiednio ustawić, by był grzeczniejszy i się nie domagał. Dziwne zasady rozliczeń, praktycznie nie do zweryfikowania. Podobno to najdroższa spółdzielnia w Warszawie - zapewne tak, jeśli remonty bloków rady domów powierzają swoim kolegom, bez kar umownych w sytuacji wielokrotnie przekroczonych terminów odbioru to powodzenia. Pierwsi do wzywania do zapłaty, ostatni do prawidłowego rozliczania i zwracania należności.

Zapłaciliśmy za podzelniki ciepła 10.10.22 roku nie mamy podzelików i e czynsz wliczono że za ciepło płacimy 400 zł miesięcznie... Rocznie wychodzi ze kupię węgla na 3 lata.

Wzrosty czynszów, nie miła obsługa w administracji. Jedynie co jest na plus wybierając tu mieszkanie to okolica.

Kumoterstwo i nieuczciwość zdominowało ta instytucje. Nieefektywni i leniwi. Tu jeszcze rządzą komunistyczne nawyki , nie wychodzi się do klienta z żadna inicjatywą. Powinni być wysłani na Zachód na dwumiesięczny kurs aby zobaczyć ( i może przy okazji nauczyć się) jak wygląda obsługa klienta w Urzędach, oczywiście za swoje pieniądze. Partio PiS, błagam pomóż usunąć takiego pasożyta z Polskich instytucji.