AIRTRANS H. WATOŁA SP.J.

Super szybko miło przyjemnie , Pozdrawiam

Firma godna zaufania. Polecam bez zawahania.

Firma godna polecenia w 100%, zaangażowana kadra z wielkim sercem dla zwierząt. Korzystam z usług Airtrans od ponad 5 lat jako hodowca kotów rasowych, i nigdy się nie zawiodłam - polecam!

Współpracujemy razem już ponad 10 lat. i z pełną świadomością możemy powiedzieć, że w pełni wypracowali sobie markę najlepszej znanej nam firmy transportującej żywe zwierzęta. Zawsze profesjonalni i gotowi do pomocy. Dla nich nie ma problemów, które mogły by być dla innych nie do rozwiązania. Z całego serca polecamy.

Świetna firma na której naprawdę można polegać. Od początku wiedziałam, ze moje koty są w dobrych rękach. Gorąco polecam!An amazing company that you can truly rely on. I knew my cats were in good hands from the get go. I couldn’t recommend it more!

Szybki i profesjonalny rozładunek oraz bardzo w porządku i pomocna jest też ochrona. Przy portierni znajduje się zadbany prysznic i toaleta dla kierowcow a przed bramą duży parking :)

Nasza (moja i mojego psa - Shira) przeprowadzka do Sydney była zaplanowana z ponad półrocznym wyprzedzeniem.Firmę Airtrans znalazłam poleconą na jednych z filmików na YT, Pan Leszek zrobił dobre wrażenie, wyjaśnił proces, zapewnił o dopilnowaniu wszelkich szczegółów (a było ich bardzo wiele) i wycenił zlecenie.Ruszyliśmy z kopyta, początkowe badania krwi, certyfikaty, permit, organizowanie dokumentów - wszystko szło zgodnie z planem przez pierwsze 5 miesięcy. Kiedy to dotarliśmy do Marca 2020 i zaskoczył nas COVID, nie wiadomo było co się będzie działo, ale czekaliśmy na nasz termin. Mój lot, zaplanowany na 2 dni po wysyłce Shira, został anulowany. Shira lot kilka dni później również został odwołany. Sytuacja z COVIDem była na tyle zła, że musiałam wyjechać sama za pomocą Ambasady, a Shiro miał dołączyć jak tylko będzie lot z cargo.Czekaliśmy kolejne 5 miesięcy na opcje wysyłki, badania krwi robione wg planu przeterminowały się. Wiedzieliśmy, że będzie trzeba je powtórzyć. W między czasie znaleźliśmy okienko, które przespaliśmy, ponieważ za późno skontaktowaliśmy się z kwarantanno w celu potwierdzenia terminu - brak informacji od Pana Leszka. Dostaliśmy informacje o możliwości wyjazdu z Wiednia. Było mało czasu, a trzeba było powtórzyć badania, odrobaczyć w odpowiednim terminie, itd. W międzyczasie wyniki badań były przekazywane do Pana Leszka oraz (na szczęście!) do Kwarantanny w Melbourne - dzięki temu pracownicy kwarantanny wyłapali złe metody badań i mieliśmy czas na ich powtórzenie. Po powtórzeniu tych badań, za które zapłaciliśmy ponownie, okazało się, że brakuje kolejnych szczepień. Zostało to wyłapane i wyprostowane przez Panią weterynarz. Jednak te przeoczenia powodowały u nas coraz większe obawy, dodatkowo mijały tygodnie a ja nie mogłam się doprosić o potwierdzenie ceny wysyłki - wiedzieliśmy że będzie więcej, bo COVID, bo wysyłka przez Wiedeń itd. Finalny koszt otrzymaliśmy 5 dni przed wysyłką, wynosił 124% więcej niż oryginalny (koszt porównywalny do samochodu) - nie było mowy o negocjacji, o spłaceniu w dwóch ratach. Miałam 2 dni na podjecie decyzji. Zdecydowaliśmy się, zapłaciliśmy z obawą, że wydajemy masę pieniędzy i nie wiemy czy cokolwiek dojdzie do skutku i czy pies dojedzie cały.Przez ostatnie kilka tygodni żyliśmy w stresie, w niepewności, martwiąc się i sprawdzając każdy szczegół miliony razy. Ilość maili z prośbami o rozpisanie terminów szczepień, jak ma być uzupełniony paszport, jak psa przygotować, jak wygląda wysyłka, czy mamy podpisać umowę - to wszystko zostało przekazane ‘przez telefon’ w ostatnich dniach. Codzienne międzynarodowe telefony do weterynarza, emaile, kontakt non stop z kwarantanną - nie było dnia żebyśmy nie spędzili kilku godzin probując coś zorganizować. Słysząc przy tym od Pana Leszka, że są inne wysyłki i że mamy czas, nawet dzień przed wylotem mieliśmy czas! Byłam klientem drugiej kategorii, zawsze było coś ważniejszego.Z wielu zapewnień o dopilnowaniu wszystkiego niewiele doszło do skutku, gdyby nie współpraca z weterynarzem oraz kontrola kwarantanny nie udałoby się Shira wysłać. Pan Leszek również nie bierze odpowiedzialności za pomyłki w wypełnieniu papierów, złe daty szczepień, odrobaczeń, kropel na kleszcze - więc jeśli pies doleci i okaże się, że coś jest nie tak, to właściciel musi pokryć koszty, a biorąc pod uwagę nasz przepadek z Australią, te koszty są kilkukornie wyższe niż w Polsce.Po wysyłce dostaliśmy dodatkową fv do opłacenia części transportu, która jest standardową opłatą - ale nie zostaliśmy o niej poinformowani. Pan Leszek zrzucił winę na linię lotniczą, po czym przestał odpisywać na emaile.Stres, załatwianie wszystkiego, dzwonienie non stop, codzienne emaile, nieprzespane noce (różnica czasowa) - to wszystko mogłoby nie mieć miejsca i nie miałoby, gdybyśmy zrobili to sami, nie licząc, że firma która otrzymuje za to pieniądze się wywiąże.Przy wszystkich zapewnieniach Pana Leszka, nigdy nie spodziewałabym się ile nerwów, stresu i zaangażowania będzie nas to kosztowało.Nie warto.

Bardzo dziękuję za super sprawną przesyłkę kotka do Toronto.

Szczerze polecam firmę Airtrans po każdym względem, super kontakt e wszystkimi pracownikami, szefostwem;) szybkie zaladunki i rozladunki pieniadze za usługi zawsze na czas a nawet przed czasem oby więcej takich firm!!!!!

Polecam ,juz na bramie mily pan ,wytlumaczyl co i jak i gdzie sie kierować w biurze tez szybko i milo szybki rozładunek.