Riviera Krasne. Ośrodek wypoczynkowy

Dramat wczesny PRL jeśli już to polecam Firlej

Ośrodek rodem z PRL. Nieciekawe sanitariaty, brudna woda w kranie, 80% plaży zarośnięte badylami, na polu kempingowym trawa po kolana, bardzo mało podłączeń do prądu. Jedyne co tam jest ok to jezioro, czysta woda i piaszczyste dno. Miejsce z ogromnym potencjałem tylko trzeba je zagospodarować.

Pole z ogromnym potencjałem. Dobrze, że na razie nie ma komercji choć troszeczkę kosmetyki" by się przydało. Ogólnie wszystko gra

Ośrodek dramat zaczynając od chamskiego właściciela , następnie bary przy plaży słabo zaopatrzone ,oczekiwanie na kawe frytki czy cokolwiek innego trwa tak długo że odechciewa się jeść, tragiczny stan molo deski w opłakanym stanie ,wystające gwoździe ,patrząc na to że ludzie przyjedżają tu z małymi dziećmi którym może stać się krzywda to totalnie lepiej wybrać inne miejsce na wypoczynek ! Nie polecam i odradzam tu przyjedżać !!!!!

Pojechałam tam zobaczyć i niestety porażka, kawałek pola po środku niczego , podłączenia do pradu z latarni w skrzynka , że strach sie dotykać, sanitariaty....lepiej nie wspominać.

Wszystko w porządku. Ośrodek pamięta czasy PRL'u, ale ma to swój klimat. Cisza, spokój, właściciele bardzo w porządku. Na pewno jeszcze nie raz odwiedzimy.

Jednym słowem DRAMAT. Po przyjeździe i rozmowie z Panią na recepcji dostaliśmy informację że przyjazd znajomych po godzinie 22 nie będzie problemem (Pani podała nam numer do właściciela który otworzy nam bramę). Okazało się jednak że właściciel to skończony burak i cham. Stwierdził że jest na terenie obiektu natomiast nie otworzy nam bramy (oczywiście używając wulgaryzmów) bo nie został o tym poinformowany. Finalnie nasi znajomi musieli wrócić 200km do domu... Łazienki w opłakanym stanie, brak ciepłej wody, wyposażenie baru tragiczne, molo wygląda jakby przeżyło 2gą wojnę światową (strach wchodzić). Nie polecam i napewno już nigdy tam nie wrócę.

1/10 mimo sentymentu do tego jeziora z dziecięcych lat. Właściciel jak i pracownica na szlabanie, dziwni ludzie grzecznie ujmując. Od razu pani na bramce przywitała nas z miną sraj*cego kota na pustynii. Na wlasciciela brak słów. Po wstępnym umowieniu z panią z budki która przekazała nam nr do właściciela który będzie siedział w nocyi otworzy bramę wraz ze szlabanem. Nasi znajomi po przejechaniu 200km po pracy, po drugiej zmianie spotykają sie z odmowa wpuszczenia na teren ośrodka. Stan ośrodka tragiczny jednym słowem molo, plaża, bar,rowerki,publiczne toalety, domki w opłakanym stanie.Niestety nigdy więcej nie wrócę,przynajmniej nie na ten brzeg.

Sam ośrodek kiepsko utrzymany, warunki PRL a cena kosmiczna, pozytyw to ładne jezioro

Fajne miejsce , trochę gorąco i tłoczno