Pralnia Pod Różą

Przy praniu garnituru - zgubili poszetkę. Jakość prania nie powala.

Zniszczyli mój piękny dywan. Nie polecam. Ostrzegam. Plama została. Z szarej zrobiła się żółta. Całość zbublona. Wygląda jakby miał 30 lat, a nie rok i stał na nim walec. Na dodatek jest na niej skorupa, której nie było. Jeszcze raz. Nie polecam. Ostrzegam.

Nigdy więcej niczego tam nie zaniosę. Prałam suknię ślubną. Do prania został wyjęty drut. Nie został włożony z powrotem, musiałam iść raz jeszcze. Potem okazało się, że została zagubiona zapinka od drutu, która się nie znalazła. Ta niemiła baba nie dość, że wrzeszczała, zaproponowała jako zamiennik gumową rurkę! DRAMAT, nie polecam.Aaa, jeszcze jedno. Na moje zdanie straci pani klienta" usłyszałam

A ja tam jestem zadowolona. Porządnie wyprali mi jedwabne, bardzo łatwo farbujące suknie.

Ostatni raz, biała koszula od garnituru wróciła z niedopranymi mankietami (nowa, po jednokrotnym założeniu) stopień wyprasowanie jak psu z gardła wyjął" Serdecznie nie polecam."

Dzisiaj odebrałem kurtkę po praniu, na którą czekałem 3 dni. Po obejrzeniu w domu, okazało się ze ogólnie kurtka słabo wyprana (albo w całe nie była prana, bo zapach kurtki został taki samy jak do prania).Bardzo miła obsługa ale jak ja płace 43 zł za pranie i czekam 3 dni to oczekuje wypranej i pachnącej kurtki a nie słuchać przy tym jak przyjeżdżam z reklamacją: „pan mógł to w domu chusteczką wytrzeć, albo trzeba częściej prać” dziękuje za poradę.Podsyłam foto tego jak jest wyprane i co ja musiałem sam zrobić po tym jak zapłaciłem za usługę.