Jeziorownia

Witam dziś odwiedziłem to miejsce z żoną i córka. Po spożyciu tego wspaniałego posiłku moje oczy uciekły na boki i miałem już 2 żony i 2 córki. Było pysznie, mega pysznie polecam z całego serca. Zaznaczam jestem tu 1 szy raz i nie znam właściciela.

Doskonała kuchnia i świeże ryby. Niestety młode dziewczyny ze smutnymi minami, co obsługują ten lokal nawet nie wiedzą jak wysoki poziom kulinarny serwuje ukraińska kucharka. Śledź po polsku wymiata - świeżutka ryba bez octu czy soli, prawie jak w Niderlandach. Rosół z węgorza jest unikalny w skali naszego pięknego kraju. Oczywiście bez przesady z gwiazdką Michelina ale warto.

Miejsce klimatyczne, kelnerki uśmiechnięte i bardzo miłe, ale właściciel do wymiany. Z frustracji wyżywa się na obsłudze, bo nie ma odwagi powiedzieć niczego w twarz. Nie wróciłbym tam drugi raz.

To miejsce to oaza spokoju. Można naładować akumulatory i przewentylować płuca świeżym powietrzem.Wspaniali właściciele - kopalnia wiedzy na temat ryb i nie tylko.Polecam :)

Nie polecam !!! Jedzenie przesolone, sama sól ( ryba w papilocie ). Taras obity folią pod którym nie można wytrzymać z powodu zaduchu. Kucharz nie potrafi zrobić dobrego prostego dania i dodatkowo wszystko ocieka tłuszczem ( ziemniaki ) Obsługa też pozostawia dużo do życzenia. Szkoda czasu i pieniędzy na te knajpę.

restauracja ma piekny, skandynawski" wystroj i przebywanie w niej to czysta przyjemnosc :) panie kelnerki przesympatyczne dziewczyny

Restauracja zdaje się ze dopiero zaczyna. Obsługa trochę błądząca we mgle. Przydałoby się poprawić wybór piw (przecież co to za problem do koncernówek dokupić kilka butelek dobrego piwa).jedzenie z pomysłem ale gorzej z wykonaniem. U mnie było dość tłusto. Porcje małe

Coś strasznego- zdecydowanie nie polecam tej restauracji.Było tak dużo minusów, ze trudno się zdecydować od czego zacząć.Pomijam już fakt, że miejsce totalnie nieprzytulne i smutne… mam wrażenie, że ktoś w ogóle nie przemyślał oplecenia całej pergoli nieprzepuszczalną plastikową plandeką, która w te upały powoduje, że goście wręcz zaczynali się gotować. Sami odwiedzający wyszli z inicjatywą, żeby pergole nieco odsłonić- obsługa nie wykazywała żadnej inicjatywy, żeby zmienić zaistniały stan rzeczy i obawiam się, że nawet nie zwróciłaby uwagi, gdyby pod tą plandeką ktoś zemdlał lub umarł.Koniec końców goście sami zaczęli wynosić stoliki na zewnątrz, żeby jakoś przetrwać do momentu przyniesienia zamówienia.Zamowienie udało złożyć się dość szybko i tu chyba jeden z nielicznych pozytywów.Zupy dość smaczne, porcje duże. Minus, że węgorz w rosole miał pełno ości i było trzeba się nieźle namęczyć, żeby je powybierać.Pikantna zupa rybna przyszła dość chłodna i pani kelnerka na zwrócenie uwagi, ze zupę należy podgrzać, zareagowała stwierdzeniem, że „to nie ich wina”. To czyja jest to wina? Klienta?Drugie danie bardzo średnie, żeby nie powiedzieć niesmaczne.Filet z sandacza z pieca przesuszony prawie na wiór, z kolei danie w papilocie tak słone, że ciężko było to zjeść. Ziemniaki z cebulą i ziołami… bardzo tluste, cebula spalona… najlepsze z tego wszystkiego były surówki i woda z cytryną.Zdecydowanie nie polecamy, jest dużo fajniejszych miejsc w okolicy. Jesteśmy bardzo rozczarowani obsługą, jedzeniem i podejściem do klienta.