Sklep Monopolowo - Spożywczy

W dniu 17 września odwiedziłem Pański sklep monopolowy. Nie miałem wielkich oczekiwań co do tego sklepu, monopolowy jak monopolowy. Uznałem sklep za godny, ponieważ ilość żuli pod sklepem była większa niż średnia arytmetyczna wszystkich sklepów w okolicy. Tak zwany prestiż.Po wejściu do sklepu rzuciła mi się oczy półka z drożdżówkami, lecz za rogiem zobaczyłem maszynę bóstwo. Automat do kawy. Zdziwiłem się, ze w takim sklepie taka okazała maszyna. Ciekawość wygrała i podszedłem zainspirowany do automatu. Wiele rodzajów kaw, biała, czarna, biało-czarna. Wiele ich było. Lecz ja wybrałem o smaku krakowskiej kiełbasy. Nigdy nie piłem takiej kawy, więc musiałem jej spróbować. Kawa dość dobra, ale nie smakowała jak kiełbasa krakowska. Spróbowałem również o smaku piwa Samuraja El’ Kampenero. Dość droga była ta kawa, ale byłem ciekawy jej smaku. Automat zaczął się zacinać, maszyna zaczęła tańcować i się psuć. Moja kawa, na którą wydałem 8 złociszy się wylała. Automat ucichł. Potem usłyszałem gwizd, szmer i na koniec łomot. Automat tańczył tango z Panią Krysią ekspedientką. Na dodatek pozwolę wspomnieć fakt, iż podczas robienia owej piwnej kawy zapach rozniósł się po całej okolicy. Wszystkie osiedlowe żulki wstąpił do Pańskiego sklepu i zaczęły toczyć wojnę o piwo. Ja zaś nie wiedziałem gdzie jestem.Nie polecam Pańskiego monopolowego sklepu. Obsługa dobra zaś mentalność fatalna.Pozdrawiam rzetelny porucznik Eugeniusz Stachamaryjowiak.