Bystrzyckie Centrum Zdrowia Sp. z oo - SZPITAL

Żona z córką przyjechały w nocy karetką . Zacznę od tego że córka ma roczek i była w kiepskim stanie . Nie chce się rozwijać powiem krótko . Tragedia . Przyjechał zespół medyczny do hotelu i nawet córki nie dotknęli i pretensje że są od ratowania życia. A ja ich wezwałem bo nie miałem co robić. Małe dziecko wymiotowało kilka razy i było lejące . Naprawdę się z żoną baliśmy. Po zajechaniu do tego szpitala "w Bystrzycy przyjął żonę jakiś stary beret który zaczął na nie krzyczeć że karetka to nie taxi. Że nie mamy co robić I że dlaczego jesteśmy tutaj a nie w Kaliszu skąd przyjechaliśmy. Dobrze że mnie nie było wtedy w tym szpitalu bo ten doktorek by potrzebował pomocy . Coś strasznego tam trafić. Odradzam!"

Od połowy października 2019 do początku grudnia 2019 przebywałam tam na rehabilitacji. Jestem bardzo zadowolona z całej załogi począwszy od pan dbających o nasz komfort - czystość, do obsługi zasiadajacej w biurze. Największym i dla mnie ważnym tematem są posiłki - porażka na całej linii. Prezes szpitala niby coś z tym robił jednak po 2 dniach wszystko znowu wymagało interwencji (gulasz parówkowy i td- jeden z przykładów choć można książkę pisać). Rehabilitacja po zleceniu ćwiczeń i zabiegów - rewelacja.Druga rehabilitacja w tym miejscu rok 2020. Jedzenie lepiej, warunki takie same, zero warunków dla osób niepełnosprawnych. Zjazd dla wózków jedyny z przodu szpitala w obecnej chwili niedostępny by dostać się na ala teren zielony, bo wyjazd po nim to opuszczenie terenu szpitala. Więc pacjent, który chce wyjść odetchnąć świeżym powietrzem ma duży problem . Załoga - salowe, pielęgniarki, fizjoterapeutka i rehabilitantki super, złote kobitki . Co zmieniło się na gorsze? Już pisze - terror jaki wprowadza Dyrektor ds. Opieki zdrowotnej J. Cz - niestety na szczęście tego Pana jest RODO. To jak traktuje pacjentów dzięki którym ma na chleb i zachcianki bardzo mocno wpływa na atmosferę. Brak jakich kolwiek zahamowań i kultury osobistej. Żyje za nasze i poniża pacjentów przy innych pacjentach i obsłudze. Warto się zastanowić czy psychicznie jest człowiek w stanie to udźwignąć. Co do gulaszu patowkowego bez zmian dalej jest w karcie" - koszmar."

Ta placówka to PORAŻKA, zarówno personel w postaci tzw pielęgniarki jak i tzw lekarz na sorze, z łaską rozmawiają z pacjentem przez ścianę albo przez telefon. Zawiozłam dwoje rodziców +60, dzień świąteczny, zamknięte przychodnie, apteki, rodzice osłabieni, prawdopodobnie covid, bo przecież teraz na nic innego się nie choruje. Lekarz dyżurujący pokwapił się jedynie odebrać telefon i poinformował mnie, że on nie prowadzi promocji na testy"

Kilka dni temu musiałam skorzystać z SOR. Pierwsze wrażenie nie było dobre. Arogancka Pani pielęgniarka przywitała mnie głupim pytaniem co mnie boli ? ręka czy noga? kiedy powiedziałam, że bardzo źle się czuję. Ale potem było o wiele lepiej, zajął się mną bardzo miły i kompetentny Pan, ratownik medyczny. Kiedy wykonano mi podstawowe badania przejęła mnie młoda i bardzo miła lekarka. Zajęła się mną z troską i zrozumieniem. Czułam, że jestem w dobrych rękach. Podano mi leki i zrobiono jeszcze dodatkowe badania. Byłam dobrze zaopiekowana i po jakimś czasie w lepszej już kondycji puszczono mnie do domu. Gdyby nie kontakt z pierwszą niemiłą osobą byłoby pięć gwiazdek.

Polecam oddział dziecięcy. Bardzo pomocne Panie doktor jak również pozostałe Panie z personelu.Dziękuję jeszcze raz za udzieloną pomoc dziecku.

Nie polecam tam trafić z dzieckiem . Byliśmy ostatnio na oddziale dziecięcym i zamiast być lepiej było gorzej ,po czym skierowali mnie do innej placówki z dzieckiem. Jedzenie trzeba sobie samemu załatwić no i mleko dla dziecka ,bo nic nie zapewniają . Najlepsze jest z tego ,że nawet sól fizjologiczna kazali mi kupić i gruszkę do czyszczenia nosa ,gdzie to powinno być standardem w szpitalach . Opieka medyczna jest zacofana po prostu

Ten szpital nie zasługuje nawet na pół gwiazdki. Pojechałam z mężem o 20.00 na izbę z wypadku. Lekarz chirurg siedzi uskutecznia plotki a nas nie przyjmie. Jak zapytałam dlaczego nas nie przyjmie odp. Była jak 5 latka (Bo nie). !!!

Szpital COVIDOWY z nazwy. W praktyce izolatorium z dostępem do tlenu. 1 respirator + 0 anestezjologów = nikłe szanse pomocy w stanach zagrażających życiu.Lekarze...jak to w wielu małych miasteczkach...prezentują klasyczny przerost formy nad treścią. Obecnie pełnią raczej rolę pielęgniarzy w lekarskich kitlach, którzy uczą się wyłącznie na swoich błędach. Kolosy na glinianych nogach.Czy pacjenci przyjmowani do szpitala w Bystrzycy zwiększają swoje szanse na przeżycie? O to trzeba by się zapytać tych, którzy opuścili to miejsce o własnych siłach. Krążące o szpitalu historie wydają się być bardzo ponure...Pacjentów częściej odwiedza personel roznoszący posiłki aniżeli lekarze i pielęgniarki. Używanie dzwonka przywołującego nie jest zalecane przez personel szpitala. Po co budzić innych pacjentów. Lepiej umrzeć w ciszy.Może już czas powiedzieć dość i zamknąć lub przekształcić obiekt chociażby w dom spokojnej starości. I dać wreszcie spokój strudzonemu personelowi medycznemu, który jest symbolem tej bystrzyckiej beznadziei. Dla tych wszystkich pacjentów, którzy jeszcze żyją...

Pani na Recepcji pracuje tam chyba za kare nie przyjemna, nie miła pretensje ma, że w ogóle czlowiek przyszedl. Należy omijać to miejsce szeeeerokim łukiem.