Przychodnia weterynaryjna na asnyka

pan weterynarz albo niedouczony albo ma po prostu w głębokim poważaniu zwierzęta w potrzebie. masakra. nie polecam!!!!!

Witam ja byłam 3 tygodnie temu z moim psiakiem u młodej pani doktor Ewy i muszę przyznać że trafiła od razu z lekiem dla mojej suni, pies przestał kuleć i cierpieć! Dziękuję pani Ewo za trafną diagnozę

Nie zgadzam się z negatywnymi opiniami, przychodnia bardzo przyjazna dla zwierząt. Podczas zabiegu sterylizacji mojej suni wykonano dodatkowo usunięcie dwóch niepotrzebnych zębów i wrzoda na oku , uwaga uwaga nie w dodatkowych pieniądzach. Ceny niskie co jest bardzo na plus , sterylizacji tańsza o 300 zł niż na wsi . Bardzo polecam nie naciągają na niepotrzebne koszty.

Nie ocenial bym,nie obrazal lekarza po jednej wizycie z kotkiem Korzystałem z usług tej lecznicy przez 20 lat ,moje psy przeżyły tam kilka poważnych zabiegów bez żadnych powikłań Nie ma ludzi nieomylnych,lekarze w stosunku do ludzi podejmują błędne diagnozy więc co omijać szpitale?Zapewne znalazło by się wielu niezadowolonych z zachwalanego Luk-Veta jak i pozostałych lecznic w tarnowie

Nie polecam.Ta przychodnia to naciąganie kasy,choroby zmyślone ,badania morfologia niby extra full pakiet a tylko minimum(potwierdzone u innego lekarza).Zadbajcie o swoje pupile i idźcie do prawdziwego weterynarza byle z daleka od tej przychodni.

Bardzo nie polecam. Przyjechałam.z.duszacym się szczeniakiem, któremu Pań Kajpus podał dzień wcześniej szczepionkę.Pies nie został zbadany, podano mu wit b12 i steryd i kazano nam jechac do domu.Pies był siny. Niewydolny oddechowo i krążeniowo. W innym.gabinecie ratowano go do 1 w nocy, potem.spedzil.3.doby pod tlenem! Ta sprawa będzie zgłoszona, bo brak pomocy to skazanie zwierzęcia na śmierć.

Dziadek partacz, który nie potrafił kotu pomóc, zresztą chyba nawet nie chciał. Zastrzyki wiele nie pomogły, postawił złą diagnozę, a rokowania ocenił na lepsze niż były. Omijajcie to miejsce szerokim łukiem, nawet jeśli incydent wydarzy się w niedzielę, bo prawdopodobnie jest to jedyne miejsce otwarte w tym dniu. Poczekajcie do poniedziałku i idźcie w bardziej cywilizowane miejsce, chociażby Luk-Vet na Mościcach. Za reklamę dostałem okrągłe 0 złotych. Wstyd. Niektórzy prawo do wykonywania zawodu znajdują w chipsach.

Starszy Pan, podejrzewam ze słynny Pan Kajpus jak już teraz doczytałam w opiniach, przyjął mojego kota w niedziele po incydencie, w którym kot zawisł w uchylonym oknie, niewiele go zbadał, zrobił rentgen, podał zastrzyk i wysłał do domu, zapraszając na kolejny zastrzyk na drugi dzień i mówiąc, że kotka będzie potrzebowała kilku dni na regenerację. Z kotem wydawałoby się, że jest coraz lepiej, natomiast w piątek miał podwyższona temperaturę. Znowu udaliśmy się do tego samego miejsca, gdzie kot dostał antybiotyk. W sobotę zdecydowaliśmy się pójść do innego specjalisty, gdzie pani weterynarz powiedziała nam, że kot jest w bardzo ciężkim stanie, jest ekstremalne odwodniona i ma niską temperaturę oraz że bardzo często koty nie przeżywają takiego urazu. Kiedy zadzwoniliśmy do pana z Asnyka pytając o to co dokładnie podał kotu powiedział z wyrzutem, że możemy przyznać, że zabraliśmy kota do innej lecznicy. Niestety za późno. Kot, u profesjonalistów z ulicy Księdza Indyka w Mościcach dostał kroplówkę i był rozgrzewany. Pani doktor natomiast poinformowała nas, ze stan kota jest ostry. Powiedziała również ze konieczne jest badanie krwi, które miało się odbyć po weekendzie. Niestety zdechł z poniedziałek rano. Bardzo nie polecam tego miejsca, pan widocznie nie ma pojęcia o tym co robi, nie poinformował nas o tym w jak poważnym stanie jest kot i jakie mogą być tego konsekwencje, Pan wręcz uspokoił nas, twierdząc, że kot będzie potrzebował 2/3 dni. Bardzo żałuje, że od razu nie udaliśmy się gdzie indziej, niestety jest to jedyna przychodnia otwarta w niedziele. Ponadto, na kolejnych wizytach, na których była moja mama, czuła się bardzo niekomfortowo, Pan rzucał niepotrzebne komplementy zamiast skupić się na pacjencie. Dodatkowo, kilka lat temu również przyjechaliśmy tam awaryjnie z kotem, który miał problemy z oddychaniem, teraz uświadomiliśmy sobie, że kot prawdopodobnie by dalej żył, gdyby tutaj nie trafił. Pan weterynarz próbował ściągnąć mu wodę z płuc, wróciliśmy bez niego… Na prawdę, z dała od tej przychodni, jeśli chcecie pomóc swoim zwierzakom!!! Jestem załamana!!!

Wiele lat chodziłam tu do tego Pana. Ostatnio moj piesek strasznie zachorował, na co weterynarz bez wiekszego wywiadu, podał zwykle przeciwbolowe, antybiotyk i leki na podtrzymanie. Żadnego leczenia nie otrzymałam, żadnego badania krwi, żadnego badania usg. Piesek był następnego dnia w gorszym stanie. Wizyty tu są bardzo krótkie. Pan raczej bez powołania i empatii do cierpiącego zwierzęcia. Nie mogę polecić tej kliniki