Dom Studenta nr 7 Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Pokoje dobrej jakości, w tym roku chyba wszystkie już wyremontowane. Najcichszy z akademików. Nigdy nie znajdziesz wolnej pralni chyba że masz znajomości z ludźmi którzy zabierają klucze. Dwa pokoje na segment, do segmentu zalicza się też łazienka (czasem osobna toaleta) i kuchnia. Jeden segment ma 3 pokoje, 2 dwuosobowe i 1 jednoosobowy (który nie ma okien i żeby do niego dojść należy przejść przez pokój dwuosobowy). Największym minusem jest chyba odległość od samego uniwersytetu. Ale nawet dobrze się żyje.

Ciekawe miejsce i doświadczenia, jeśli się znajdzie grono dobrych znajomych na miejscu to całkiem fajnie się mieszka. Pozostaje duży sentyment.Minusami są: na pewno wyposażenie ogólnodostępnych kuchni (brak gałek - uchowały się ze dwie, których i tak trzeba szukać po wszystkich piętrach + niedziałające piekarniki prawie na wszystkich piętrach - działają tylko dwa, jeśli chodzi o segmenty A i B, w innych nie wiem jak sprawa wygląda); głośna muzyka z klubu co najmniej dwa razy w tygodniu (koło weekendu) - da się po pewnym czasie przyzwyczaić, ale po co; bardzo trudno zdobyć klucz do pralni, zwłaszcza, że od niedawna przydzielone zostały na piętro" do jednego z pokoi - jeśli nie masz dobrych układów z osobami z pokoju z kluczem to będziesz mieć ciężkie życie (na moim piętrze klucz był w pokoju u osób z Ukrainy

Byłem tu tylko na chwilę u kumpla na akademiku. Ciekawe doznanie, nie powiem, że nie xP. Pokoje nie za duże, ale sam akademik wydaje się być utrzymywany w czystości 24/7. Każdy kompleks 2 pokoi ma swoją wspólną łazienkę umieszczoną w przedsionku. Całość jest zamknięta osobnymi drzwiami, więc chcąc się dostać do pokoju trzeba najpierw wejść na przedsionek za pierwszymi drzwiami a z stamtąd albo do kuchni albo do pokoju.

Miejsce bardzo fajne, portierzy przesympatyczni, jedynie przeszkadza ciągły brak wolnych pralek i muzyka z klubu

Daleko od uczelni, ale standard jak na akademiki wysoki, tanio. Obsługa miła.

Na korytarzach śmierdzi fajkami i ziołem, niemalże każdej nocy muzyka z klubu nie pozwala spać, zero kontroli regulaminu poza tym żeby wpłacać kasę na czas, personel za grosz nie zna angielskiego (a większość mieszkańców to obcokrajowcy), dostać się do pralki to jak wygrać w lotto, wi-fi niedostępne, jeśli już to trzeba nieźle się naszukać. Jakiś inteligent w tym roku zrobił możliwość kwaterowania się od poniedziałku kiedy to już odbywały się zajęcia.

Ten akademik to jedna wielka ruina, w kuchniach ogólnodostępnych średnio działa jeden palnik a z piekarników wydobywa się smród spalenizny który czuć przez kolejne 2 dni, w pokoju który mi się trafił ściany nie malowane były z dobre 10 lat, a hitem są wybijające korki przy włączonych dwóch palnikach w kuchniach prywatnych. W każdym tygodniu zatyka się zlew w kuchni. Przy incydencie przed 1 listopada kiedy przyszedł majster kiedy mój segment został kompletnie bez prądu znalazła się nowiutka płyta i nowiutka lodówka które zostały nam od razy odebrane po swiętach- akademik posiada nowe sprzęty które kurzą się w schowkach a studenci używają kompletnie przestarzałych urządzeń. Jak bym mogła dać 0 gwiazdek dałabym -1.

FREEDOM FOR INTERNET!WOLNOŚĆ DLA INTERNETU!Dzisiaj akademiki Ligota zablokowały dostęp do wielu stron internetowych. Żyjemy w Chinach czy Polsce?

Bardzo słaba lokalizacja. Dziwi mnie trochę, że od tylu lat UŚ w żaden sposób nie potrafi dogadać się z ZTMem, żeby puścili nitkę nieprzebiegającą przez najbardziej zakorkowaną ulicę Ligoty. Dostanie się na kampus i droga powrotna komunikacją miejską pochłaniają niemal dwie godziny.

Ochrona nie reaguje na rażące naruszenia (ciągłe pytanie co mam zrobić?") . Dezinformacja lokatorów i całkowite zignorowanie tych wszystkich problemów ze strony rektoratu. Nie polecam."