Agroturystyka 'U Królów' - pokoje i domki do wynajęcia

Byłam 2 noce. Jeśli masz lekki sen, nie uśniesz bo słychać każdą rozmowę u sąsiadów obok (tak zwane papierowe ściany). Piękna okolica, można pospacerować, a jeśli jest zimno i pada deszcz siedzimy w pokoju. Jest 21 wiek i brak telewizora a także brak Wi-Fi.

Serdecznie odradzam nocleg w tym miejscu. Agroturystyka zdecydowanie nie polega na hodowaniu w pokoju pająków oraz różnego pokroju robactwa. Wnętrza są rodem z PRL, albo nawet wcześniejszych lat XX wieku. Rozumiem klimat, ale bez przesady,wystrój pokoi aż się prosi o odświeżenie. Pani, która przyjmowała była zła, że przyjechaliśmy, zero jakiejkolwiek uprzejmości. Oświetlenie na klatce schodowej jest znikome. Atmosfera i wygląd wnętrza odpycha od ponownego noclegu. Podsumowując, lepszym wyborem za tą cenę będzie zakup namiotu i spędzenie w nim kilku nocy na pobliskim polu namiotowym.

Obiekt pretensjonalny tak jak jego nazwa, pokoje małe ciasne duszne, mocno nadszarpnięte zębem czasu, ściany z papieru, zero prywatności, właścicielka mało kontaktowa raczej nastawiona głównie na zysk (a nóż wpadnie jakiś zblakany turysta i zrobi nocleg)jestem w stanie uwierzyć że ktoś ma ciężka sytuację życiową i zmuszony jest oszczędzać ale chociaż ręczniki czyste wypadało by ludziom dać do pokoju bo niektórzy się wbrew pozorom MYJĄ! nawet będąc na urlopie, po czuliśmy się tam jak u Mieszczan a nie u królów" raczej nie polecam tego miejsca na nocleg

Mam kilka uwag do tego miejsca. Spędziliśmy tam tylko kilka dni naszego urlopu, przez większość czasu nas tam nie było, bo nie po to się raczej przyjeżdża na Mazury, by siedzieć w pokoju, ale był to jednak kiepski wybór. Cena może nie jest najwyższa, ale w podobnych kwotach można znaleźć lepsze miejsca. W naszym przypadku była to dość późna rezerwacja, więc oferty były już mocno przebrane. Jeśli ktoś ma czas, by zająć się tym wcześniej, to jestem pewna, że w tej cenie naprawdę znajdzie lepsze miejsce.Główne minusy to bardzo stare wyposażenie. I nie mówię tu o pięknych antykach, które mają dodawać uroku, a o niezadbanych meblach, skrzypiących drzwiach, popsutych zamkach do drzwi , prysznicu z nieprzyjemną kotarą i zatykającej się umywalce.Mieszkaliśmy na poddaszu i fragment stropu, który służy tam za półkę, kleił się do wszystkiego, co się tam położyło. Wspominam o tym, by nikomu nie przyszło do głowy czegokolwiek tam suszyć (w ten sposób zniszczyłam sobie strój kąpielowy).Bardzo dużym problemem była woda. Ciśnienie praktycznie zerowe, z prysznica płynął wrzątek. Ustawienie temperatury nadającej się do kąpieli trwało 15 minut.Po łóżku spacerowały pająki wielkości małego palca u stopy (mojej stopy, więc porównanie może nie jest najbardziej obrazowe ;)).Plusy to możliwość zrobienia grilla na działce i bliskość jeziora.I nie jest to agroturystyka ;) Nie wiem, skąd pomysł, by dodać taki przydomek ;)

Byłem tylko.zewnatrz i w wejściu bardzo czysto i schludnie dziewczyny czy kobiety uwijaly się czyli sprzątaćNa moje wrażenie budzi zaufanie budynek jak i.pokoje reszta jak w gospodarce. .WIDOK na jezioro Śniardwy w niewielkiej odległości plaża z wypożyczalnia sprzętu.

DRAMAT.Zdjęcia w sieci SUPER ale czy realne... pomost miał być .. :(Pokój brak słów PRL , towarzystwo jak ze słynnego serialu Kręconego we Wrocławiu, nie obrażając Kiepskich.Nie róbcie przedpłaty !! Nam przepadła ..., właścicielka bardzo chamska !!!Fajnie miejsce żeśmy znaleźli w takich samych pieniądzach.

Chyba jedyny minus to to, że w pokoju nr 1 okna są na taras i słychać głośno rozmowy + każdy może zajrzeć przez okno. Oprócz tego same pozytywy, świetnie wyposażona kuchnia, przemiła Właścicielka, położenie rzut beretem od plaży, piękne ludowe wzorki pościeli, wygodne łóżka.A nie, jeśli ktoś szuka minusów, to stwierdzi brak wifi i dość widocznie dorabiana łazienkę" z przykrótka zasłonką

Spędzaliśmy z mężem i półtoraroczną córką długi weekend czerwcowy u Państwa Królów. Główną osobą do kontaktu była córka właścicieli, która jest na etapie przejmowania biznesu od Rodziców.Niestety, miejsce to z agroturystyką ma niewiele wspólnego. Są to po prostu pokoje z łazienkami ze wspólną kuchnią i ogrodem. Podczas naszego pobytu była możliwość wykupienia śniadań, ale właściciele chyba nie do końca przemyśleli tę opcję, bo sprawiali wrażenie, że pózniej jej żałowali. Śniadania codziennie podobne: wędliny, ser żółty, serek wiejski, pomidor, chleb, masło. Raz podano nam ciepłe placuszki, które były bardzo smaczne, raz bardzo dobrą jajecznicę. Trzecie śniadanie nie miało już żadnej potrawy cieplej, ale za to smalec, pasztet i ogórki kiszone.Infrastruktura: dom blisko lokalnej drogi. Jeśli ruch na drodze jest duży, to w pokojach głośno. Wnętrza z wczesnych lat 90. Kiedyś na pewno był to wysoki standard. W obecnych czasach nie spełniły naszych oczekiwań. Ściany bardzo cienkie. Słychać wszystko od wszystkich sąsiadów. Ci, co mają ochotę pospać dłużej i nie mają żelaznego snu, na pewno długo nie pośpią. Sąsiad kosi trawę o 7 nad ranem. Psy właścicieli zaczynają dawać o sobie znać, kiedy tylko właściciele się obudzą. W domu jest bardzo dużo pajęczyn i pająków. Naprawdę dużo. Szczególnie na tarasie. W nocy słychać pracujące w boazerii korniki. Dwa razy podczas naszego pobytu nie było cieplej wody rano. Raz wieczorem nie było zimnej wody pod prysznicem. Lał się tylko wrzątek. Brak umożliwienia gościom opróżnienia koszów na śmieci podczas pobytu czy też udostępnienia odkurzacza, czy tez zmiotki. Brak segregacji śmieci.W ogrodzie dwie ławy do zjedzenia posiłków. Nowa trampolina dla dzieci. Stare huśtawki. Stary domek dla dzieci z obcęgami i śrubkami w środku.Podczas naszego pobytu nikt nie zaproponował nam wynajęcia łódki, rowerów, skorzystania z bilardu czy piłkarzyków. Wszystkie te atrakcje wymienione są na stronie internetowej agroturystyki. Pomieszczenie z bilardem było zajęte przez dzieci właścicieli i znajomych właścicieli. Dla gości niedostępne.Kuchnia za mała na wszystkie pokoje. Jesli pogoda nie dopisuje, nie ma możliwości swobodnego zjedzenia posiłku wewnątrz. Sprzęty polowe. Jakość polowa.Dzieci wszędzie było dużo. I to fajnie, bo rodzinnie, ale głośno wieczorami. Nasza córka miała problem, aby usnąć pierwszej nocy. Dzieci rozkrzyczane biegające korytarzem do późnych godzin wieczornych, krzyczące do rodziców (znajomych właścicieli) z balkonu, dźwięk lodówki w pokoju, która stała tuż przy łóżeczku dziecka, dźwięki z toalety i sąsiednich pokojów były dla nas dużym wyzwaniem.Podczas całego pobytu nikt nie zapytał nas, czy mamy wszystko, czy wszystko ok, czy czegoś potrzebujemy. Nikt nas tez nie przywitał. Mimo prośby o ręczniki, nikt nam tych ręczników nie udostępnił. Na miejscu nie wiedzieliśmy, gdzie możemy spotkać właścicieli. Jak można się z nimi skontaktować, czy można pukać do ich drzwi, ale tez które z drzwi są ich. Jedynym kontaktem pozostawała córka właścicieli, która przez większość naszego pobytu była w Warszawie.Nie do końca czuliśmy się tam miło widziani. Brakowało podstawowych zasad obsługi klienta na miejscu. Kontakt z córką właściciela przed wyjazdem bardzo dobry. Pani komunikatywna, pomocna. Córki być może przejmują biznes po Rodzicach, ale przed nimi jeszcze długa droga, w obszarze inwestycji, ale tez jakości obsługi na miejscu. Lata 90. minęły. Goście oczekują więcej. Pytanie tyko, czy Panie mają ochotę o tym słuchać, czy same wiedzą lepiej?