Schronisko Funny Pets w Czartkach

Dzielę się opinią mojego dziesięcioletniego synusia Miłosza - miejsce z dużą ilością cudownych piesków ". Syn był w schronisku dwa dni temu i spełnił swoje marzenie żeby wesprzeć zwierzaki z własnych pieniążków ❤️"

Adoptowaliśmy starszą suczkę, w wieku naszej rezydentki, pół roku temu. Psinka jest mądra i przytulaśna, widać, że te 6 lat w schronisku ktoś się nią zajmował, dbał o socjalizację, bo dziewczyna jest bardzo kontaktowa. Od razu wpakowała się na kolana, mimo, że jest dużym psiakiem. Trochę martwiliśmy się, że adopcja starszego psa, zwłaszcza takiego, który 3/4 życia spędził w schronisku, będzie wyzwaniem. Widać jednak, że ktoś poświęcał jej czas i uwagę.Sam proces adopcji był bezproblemowy i przyjemny. Pracownicy byli na tyle mili, że poczekali na nas w sobotę po godzinach, bo mieliśmy małą obsuwkę z dojazdem z Gdańska. Mieliśmy też czas na spacer z naszymi dwiema dziuniami, żeby miały okazję się lepiej poznać przed adopcją.Serdecznie polecam współpracę z Czartkami, to wspaniałe miejsce! <3

Widać, że schronisko nie jest nastawione na zysk kosztem psów, bo jednak troszczą się o zwierzęta. W soboty organizowane są spacery z wolontariuszami, aktywnie szukają też domów dla swoich podopiecznych. My na sobotnich spacerach poznaliśmy nowego domownika.

Dobrze, że opiekują się zwierzętami, ale szkoda, że nie pomagają ludziom, w trudnych sytuacjach życiowych.Po śmierci dziadków został pies, który całe swoje życie biegał po podwórku.Mieszkam w mieście i pies absolutnie nie dał się zamknąć w czterech ścianach.Co usłyszałam, gdy zadzwoniłam i poprosiłam o pomoc w schronisku?„Pani posesja, pani problem”. Nie pomogli mi nawet gdy zaoferowałem, że będę płacić za jego utrzymanie.Zero empatii.Tak schroniska przyczyniają się do patologii - jak zwierzę jest porzucone, przywiązane w lesie to wezmą.Znalazłam psu dziadków dom, na szczęście są na świecie dobrzy ludzie.

Przede wszystkim widac ze ludzie tam pracujacy kochaja zwierzęta,wszystko załatwiane jest perfekcyjnie i bardzo miło.Calkowite przeciwieństwo schroniska w Łodzi,warto tam jechać

Myślałam, że pierwsza wizyta w Czartkach nie będzie należała do przyjemnych. Miło się zaskoczyliśmy. Psiaki lubią pracowników, pustych brzuszków też nie mają. Na wejściu wita nas starsza przesłodka ekipa czartkowiaków. Ze spacerów z psiakami wszyscy są zadowoleni i my i one.

Trzy miesiące temu zdecydowaliśmy się na adopcję starszego, wycofanego pieska- Wąsika- wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, nie mieliśmy dotąd żadnego doświadczenia z takimi psami- ale zarówno przed adopcja, w trakcie jak i po mogliśmy liczyć na fachową pomoc- poświęcono nam czas i podzielono się się doświadczeniem. Im naprawdę bardzo zależy na tych zwierzętach - pracują tam ludzie z powołaniem i sercem dla zwierząt. Dziękujemy bardzo. -;)