Bar Orientalny Ha-Noi

Jedzenie najgorsze jakie jadłam. Zamówiliśmy udo z kurczaka i pad thai. Ogólnie udo jakoś do przełknięcia, ale pad thai to jakieś danie jak z kosmosu. Ogólny smak masakra, tofu jak sama nazwa wskazuje TO FUUUU, a i znalazły się tam takie składniki jak groszek, kukurydza i seler naciowy( nie wiadomo dlaczego) Brak kolendry, ale to raczej wszędzie nie dają bo za drogo. I na dokładkę czekaliśmy na dania 30 minut gdzie było mało ludzi. A i jakiś kitajec jadł na sali i beknął sobie tak głośno ze aż nie smacznie się zrobiło.NIE POLECAM.

Jedzenie takie sobie. Kurczak w porządku, do tego mega duża porcja ryżu smażonego, który wysypywał się z pudełka. I po co? Kaczka smakowała jakby była stara. Raczej tu nie wrócę.

Bardzo dobre jedzenie, duże porcje, jadłyśmy kurczaka z czosnkiem i kurczaka miłości. Najlepszy chińczyk w okolicy.

Zgadzam się z większością opinii. Te potrawy są. Po prostu są. I to nawet w sporej ilości. Nie mają natomiast podstawowego - smaku, przypraw, aromatu.Chrupiące tofu w panierce w sosie po seczuańsku - najbardziej wyrazisty smak ma panierka. Tofu w ogóle nie przyprawione, nie macerowane. Sos seczuański - skrobiowa młoda kapusta z pieprzem.Na pewno nie wrócę, ale nie żałuję, że spróbowałem folkloru Ha-Noi z kontenerze z blachy falistej.

Pierwszy raz w zyciu mialem taka sytuacje w azjatyckiej knajpie by zamiast glownego dania jesc surówkę, bo ona chociaz ma smak.Przez godzine pobytu w godzinach popoludniowych w ciągu tygodnia bylem jedynym Klientem, co juz daje do myślenia. W miedzyczasie zlozono kilka zamowien telefonicznie z odbiorem lub dowozem.Lokal jest bardzo 'domowy' w tym sensie, ze na parapetach rosną cebulki, ktore wydały szczypiorek. Inny przykład to bardzo slabe oswietlenie, jak gdyby nie posiadano swiadomosci, ze mozna kupic ledy i doswietlic lokal, by nie sprawial wrazenia nory.W lazience stoi pralka obok toalety, zdaje sie, ze pracujących tu Wietnamczykow. Wentylator do suszenia rak nie dziala, brak recznikow do wytarcia dłoni.Menu pozaklejane 'w domowy sposob' - korektorem, karteczkami - by zmienic stare, poprawione ceny.Stoly zuzyte, poscierane.Sosy do dan stoja w lodowce, takze po swojsku.Wlasciciel chyba zapomnial, ze lata 90 i partyzantka w gastronomii bezpowrotnie minęły.Mam powazne watpliwosci co do warunkow sanitarnych.Ekstremalnie tanio, ale nawet tej ceny nie jest warte serwowane tu jedzenie.Wyraźny posmak smazenia na najtanszej margarynie, smazony ryz lepi sie, nie jest sypki.Plastikowe talerzyki, sztućce.Podsumowujac, niestety ale jest to najgorsza knajpa azjatycka w jakiej kiedykolwiek jadlem (sposrod ok 40 roznych w roznych miastach).Zmarnowane 13 zlotych.Wlascicielu, wez powyzsze za dobre rady niezadowolonego klienta.

Zamówiłem sajgonki z ryżem na wynos, ryż średni, surówka bardzo słaba a sajgonki miały dziwny smak, chyba nie były pierwszej świeżości do tego sos słodko kwśny o konsystencji wody o bardzo słabo wyczuwalnym smaku. Byłem pierwszy i raczej ostatni raz!

Danie nie było złe ale do dobrego też daleko te porcje co na zdjęciach pokazują to chyba już przeszłośćNa pewno nie wrócęWolowina w 5ciu smakach miała może 2 smaki słodki i kwasny kapusty surówki obok dwa widelcePływało bardzo dużo rozwodnionego sosu sojowegoOdradzam wołowinę co do reszty nie wiem i nie dam zarobić im wiecej

Bardzo smacznie i życzliwa obsługa, kurczak w 5 smakach porcja obfita i dobrze dosmaczone. Lokal nie zachęca może do gremialnych sjest, ale menu bardzo bogate, duży wybór potraw z kuchni wietnamskiej. Na miejscu toaleta.

Obecnie jest to moja ulubiona wietnamska restauracja. Działa co najmniej od 2013roku. To co wyróżnia to miejsce na tle okolicznych barów tego typu to wspaniały kucharz, który każde danie traktuje indywidualnie i które rzeczywiście jest w innym stylu, zarówno jeśli chodzi o przyrządzenie kurczaka, czy sos w którym nie ma chemii. Danie jakie trzeba spróbować to z pewnością kurczak sate, miłości i chrupiące tofu po seczuańsku. Porcje są ogromne i ciężko zjeść całą. Nie polecam dodatkowych sosów z lodówki. Ceny ok 15-17 zł

Jedzenie bardzo słabe i nieświeże, dużo ale połowę trzeba było wyrzucić, do tego opakowanie na wynos tragedia część sosu się wylała