Sanatorium Uzdrowiskowe WITAL

pokoje to stara komuna, osoby chore z problemami chodzenia mają do dyspozycji wanny (popękane i malowane farbą) za wszystko biorą pieniądze (czajnik 10 zł od osoby zamiast za pokój), parking w lesie 245 zł auto stoi w błocie pod drzewami (zasypany kolkami i szyszkami) brak opieki lekarskiej. Nie polecam tego sanatorium

Głęboka komuna, ani jednej kamery. Caly czas kradzieże pieniedzy w pokojach nawet pomiedzy współlokatorami. Przestrzegam przed personelem, chyba za kare tam pracuja. Ogolnie zlodziejstwo na kazdym kroku nie ma kamer wiec chodza i kradna wszystko.

Bylem w maju. Jedynie rechabilitanci zasługują na szacunek. Naprawdę ludzie z pasją i wyjątkowo grzeczni. Reszta totalne dno. Pokoje rodem z PRLu. Między budynkami nie ma nawet chodników. Goła ziemia. Za wszystko pobierają opłaty. Parking, żeby to jeszcze był parking. Goła ziemia jeszcze pod drzewami, uschniete gałęzie wiszą nad samochodami. Za stary mały kineskopowy telewizor trzeba zapłacić, za miejsce w pokoju, opłata zalerzna od ilości osób w pokoju im mniej tym większa opłata. A mistrzostwem świata jest pobieranie opłaty za czajnik w pokoju. O klimatycznej opłacie nie wspomnę. Szczerze nie polecam.

Generalnie podobało mi się. Bylam w 2018 r. Dostałam jedynkę na poddaszu ale jednak dostałamNie było źle. Jedzenie dobre. Teraz mam porownanie z innym sanatorium i stwierdzam, że naprawdę było niezłe. Pokój klaustrofobiczny z oknem dachowym ale jedynka. Były wtedy upały (czerwiec) i na szczęście w pokoju był wiatrak. Okolica piękna. Można było wypożyczyć rower za niewielką kwotę. Fajne wycieczki. Dobre zabiegi. Mili ludzie. Dobry transport z Warszawy. To, co mi przeszkadzało to komin, który przy niesprzyjajacym wietrze dymił prosto w moje okno. Na zewnątrz budynku była osmolona sciana od tego komina. No i podobało mi się, że upamietniono na kamieniu przed budynkiem kobiety, które były internowane w stanie wojennym w tym miejscu, m. In. Halinę Mikołajską.

Przyznaje okolica super, personel też w miarę spoko. Jednak pozostałe to głęboka komuna internet na korytarzu i nędzą. Jedzenie jak w komunie nic się nie marnuje. Sprzęt stary zużyty. Za wszystko trzeba ekstra płacić. Prędko tu nie wrócę. No poprawić muszę nieco. Obsługa zabiegów i pracownicy starają się i są mili. Jedzenie jak na NFZ to nawet smaczne acz skromne. Najbardziej doskwiera brak internetu

Brak zasięgu jakiejkolwiek sieci komórkowej na terenie ośrodka. Z Internetu nie da się korzystać. Jest Strefa WiFi" ale Internet działa tam tak wolno

Witajcie, ponieważ większość opinii -naszym zdaniem - jest zgodnych z rzeczywistością, chcieliśmy tylko podzielić się najlepszymi zaletami tego miejsca i największymi wadami. To jest sanatorium a nie hotel *****, dlatego zabiegi są najważniejsze i tak rzeczywiście jest. Posiłki bardzo smaczne, przygotowane na miejscu, dlatego obsługa kuchni zasługuje na ogromną pochwałę i uznanie. A teraz niestety, na drugim biegunie - parking. Nie powinno się go nawet tak nazywać (na ziemi, na korzeniach, pod sosnami, świerkami, byle było wolne miejsce). Przyjemność ta kosztuje 220 zł na 21 dni i nie licz na ulgę, nawet jeśli masz kartę parkingową jako inwalida. Osobiście polecamy parking przy tężniach ( duży, nowy, bezpłatny), jeśli lubisz spacery ( ok.800m od portierni sanatorium). Pozdrawiamy serdecznie i udanego pobytu w tym wyjątkowym miejscu D. M. Skręt

Uwaga na roaming, łączy się z rosyjską siecią co wiąże się z dużymi opłatami. Wyłączyć roaming na czas pobytu. Pokoje trochę z PRL-u jak i sam budynek. Nadrabiają zabiegi i podejście obsługi rehabilitacji. Dojazd bez własnego pojazdu masakra.