Przychodnia Weterynaryjna Marek Kulesza

Polecam tę lecznicę. Super kontakt z klientem, pacjent zaopiekowany, ceny nie wywalają z butów,a Pan Kulesza zawsze przyjmie jak jest potrzeba i nie ważna czy potrzeba nagła czy zwykłe szczepienie.Nigdy nie odmawia pomocy, co niestety w innych lecznicach jest częste... Na tę lecznicę zawsze można liczyć i to u nich lubię.

Kulturalna i profesjonalna obsługa na najwyższym poziomie. Szczepienie p.wsciekliznie 40zl.

Miła, szybka dokładna obsługa

Miła i profesjonalna obsługa. Znają się na swojej pracy. Trzy razy uratowali mi psa.Polecam

Witam Pies miał operacje na usunięcie przepukliny, po 3 dniach odszedł ponieważ dostał za dużo leków

Pełen profesjonalizm. Bardzo rzeczowy, cierpliwy i skuteczny lekarz. Zawsze trafne diagnozy i skuteczne leczenie. Do tego, kiedy potrzebuję pomocy, wiem, że mogę na Pana Marka liczyć choćby był środek nocy czy 4nad ranem, nieważne czy środek tygodnia, niedziela czy święto - zawsze pomoże. Super lekarz i super człowiek! POLECAM!

Witam miałam zaufanie do Pana dr bo wszystkie swe pupile tam leczyłam a teraz kotka Brytyjka 8 miesięczna miała zabieg sterylizacji we wtorek miała być zdrowsza i dłużej żyć a w piątek rano stan się pogarszal z godziny na godzinę szybka nasza reakcja i jazda niczym na sygnale powiedziano że ma wodę w płucach, dostała szereg zastrzyków i do domu za 3 godziny pojawiliśmy się ponownie następny zastrzyk i do domu niestety umierała na moich oczach w strasznych cierpieniach ,życie ze mnie uszło to co przeżyłam i przeżywam ,mam ogromny żal że nie wykonano rzadnych badań przed zabiegiem .

Bardzo sympatyczny pan. Bardzo duża wiedzą oraz zajebiste podejście do zwierzaczka. Pełna profeska. Dziękujemy

Dzień dobry,Niniejszy komentarz ma być przestrogą dla przyszłych i obecnych klientów niniejszej kliniki.Niedawno straciliśmy naszego ukochanego Kota co było skutkiem szeregu nietrafnych decyzji personelu. Miał 9 lat, czyli sporo życia przed sobą i był rasy Brytyjski Długowłosy Liliowy.Zacznę od przedstawienia przebiegu wydarzeń.Miał to być zwykły zabieg usunięcia złamanego zęba i czyszczenia kamienia na pozostałych.Narkozę Kot dostał w zastrzyku o godzinie 17:00.Osoby wykonujące zabieg poinformowały nas, że 18:30 możemy przyjechać po Kota i go zabrać, chociaż od zakończenia zabiegu i podania środka wybudzającego minęło bardzo mało czasu.Po 24 godzinach Kot był praktycznie nieprzytomny, więc lekarz po konsultacji telefonicznej uznał, że trzeba go przywieźć z powrotem do kliniki.Tam lekarka go zbadała, skonsultowała sprawę z lekarzem telefonicznie i uznali, że Kot się nie wybudził do końca.Podano kolejne 4 zastrzyki: 1 na opróżnienie pęcherza, 2 na ponowne wybudzenie, a czwarty, prawdopodobnie, na wzmocnienie serca.Po 5 min kazano zabrać go i powiedziano, że powinno już być dobrze, a jakby coś się działo, to mieliśmy dzwonić.Stan Kota jednak znacznie się pogorszył tuż po powrocie do domu.Próbowaliśmy się dzwonić do kliniki po 30 minutach od powrotu, ale niestety nikt nie odbierał.Dopiero po około godzinie odebrała lekarka i poinformowaliśmy ją, że z Kotem jest coraz gorzej.Otrzymaliśmy informację, że ponownie musi skonsultować sprawę z lekarzem.Oddzwoniła i powiedziała że dostał leki i trzeba jeszcze czekać, ale Kot zmarł 15 minut później. Bardzo się męczył.Wtedy dzwoniliśmy w desperacji bezpośrednio do lekarza, a on powiedział, że zrobili już wszystko i Kot musiał mieć chore serce. Doszło do niewydolności krążeniowo-oddechowej. Tak stwierdzono przez telefon.Uważam, że popełniono kilka błędów, które doprowadziły do zgonu.Pierwszy błąd był moim zdaniem taki, że nie zbadano serca chociaż czytałem, że przed narkozą należy wykonać echo. Szczególnie u kotów tej rasy mających często problemy z tym organem.Niestety, ale taką wiedzę zdobyliśmy dopiero po tragedii, personel powinien ją jednak posiadać już przed.Druga kwestia to tak szybkie wydanie Kota. Absolutnie nie naciskaliśmy na odebranie go.Skoro jednak Pani doktor zadzwoniła, że o 18:30 można odebrać, to uznaliśmy, że wie co mówi.Pierwszy raz zabraliśmy go może kilkanaście minut po podaniu zastrzyku na wybudzenie.Za drugim razem po podaniu 4 różnych zastrzyków, wydano Kota dosłownie po kilku minutach.Uważam, że powinien był pozostać na obserwacji w klinice przynajmniej na kilka godzin.Szczególnie za drugim razem, gdy wiadomo już było, że coś jest nie tak.Trzecia kwestia to dawka. Nie znam jej niestety dokładnie, ale za drugim razem dostał 2 zastrzyki zamiast jednego, dodatkowo nie wiem, czy zastrzyk na wzmocnienie serca nie pogorszył sytuacji.Mam nadzieję, że mój komentarz uchroni chociaż jednego pupila przed takim losem, a opiekuna przed bardzo bolesną stratą.

Pan Kulesza wraz ze swoim personelem skutecznie leczy nasze zwierzaki od kilkunastu lat, zawsze jesteśmy zadowoleni a pupile zdrowe i zaopiekowane. Bardzo polecam:)