Kami. Przychodnia weterynaryjna

Jak na razie wszystko super.Mamy już dwa psy i oba są rzetelnie przyjmowane. Ceny wcale nie wygórowane.. Wiem co mówię, mam porównanie.Oby tak nadal zostało.

Doktor Łukasz jest weterynarzem z powołania, nasi pupile są od lat pod opieką pana doktora. Zawsze gotowy do pomocy, fachowy i staranny. Niedawno dzięki wsparciu doktora Łukasza pojawiła się w naszym domu suczka Milka. Polecamy serdecznie tę przychodnię.

Najlepsza lecznica w Warszawie. Super diagnostyka, wspaniałe podejście, przyjazna atmosfera. Przychodzę już 10 lat i wszystkie zwierzaki są zadowolone

ODRADZAMBiegunka =antybiotyk, pan od razu podaje coś rozkurczowego na żołądek, bez pytania ani nic, już zastrzyki, ponad 200zl i potem aby to miało sens trzeba przyjść następnego dnia i jeszcze drugiego (3 dni antybiotyk bo inaczej nie zadziala) czyli kolejne ok 160zl + 160zl (jakoś tak te ceny). Metoda skuteczna ale nie wiem czy od razu na biegunkę się daje antybiotyki? (A jak nie zadziala to po paru dniach jeszcze raz)Tabletka na kleszcze 80zl.....Badanie na pasozyty kału też znacznie drożej niż gdziekolwiekPan lukasz widział atak padaczki na żywo i totalnie to zignorował... uznał ze psa szczypie po zastrzyku"........... wtedy od razu zmienilismy weterynarza ....(zresztą ra sama historia

Polecam wszystkim doktora Łukasza. Jest to doświadczony lekarz z powołaniem, który leczył już trzy moje koty i pieska. Nigdy nie odczułem aby próbował mnie naciągnąć a wręcz potrafił doradzić jak mogę sam zająć się zwierzakiem aby było taniej. Bardzo empatyczny i pogodny człowiek. Naprawdę cieszę się, że mam w okolicy taką przychodnię i takiego człowieka do opieki nad moimi zwierzakami !

Chodzę z dwoma kotami do doktora Łukasza, odwiedziłem kilku weterynarzy na Mokotowie i dopiero u niego udaje się prawidłowo zdiagnozować problemy jakie mają zwierzaki

Przyszłam z psem z biegunką, cała operacja podobna jak komentarz niżej, z kilkoma innymi detalami: odniosłam wrażenie, że Pan Weterynarz jest naprawdę sympatyczny i przyjazny oraz nie zapytałam w trakcie podawania antybiotyków o ich koszt oraz o to, czy jest to zasadne - z założenia ufam specjalistom. Fakt, że dokupiłam jeszcze tabletkę na kleszcze, ale jak przy przykładaniu karty do terminala usłyszałam, że ta zabawa jednorazowo kosztowała mnie 350 pln i takich wizyt mam odbyć jeszcze kilka, po prostu wbiło mnie w ziemię. Mieszkam z psem w Warszawie od urodzenia, chodziłam do wielu weterynarzy w najróżniejszych dzielnicach, o różnych porach roku, dnia i nocy - na zabiegi, kroplówki, operacje czy inne leczenie objawowe i przewlekłe. Od razu po wizycie konsultowałam się z innymi znajomymi i mają te same doświadczenia. W ŻYCIU ani ja, ani oni, nie zapłaciliśmy tyle u weterynarza, chyba że za jakiś poważny zabieg chirurgiczny.Może rzeczywiście jakimś pomysłem byłoby podawanie szacowanego kosztu leczenia przed jego rozpoczęciem? Bo w innym wypadku ja się czuję finansowo wyrolowana, a Pan Weterynarz być może niesprawiedliwie oceniony. A może zwyczajnie po prostu nie jestem targetem tej lecznicy.

Najprzyjemniej :) nigdzie nie oddam swoich zwierząt . Konkretnie , uczciwie , duża wiedza . Spokojnie można powierzyć zwierzaki :)

Przyszliśmy lekko spanikowani z pieskiem, który miał biegunkę. Lekarz, bez przeprowadzenia jakichkolwiek badań, zaproponował antybiotyk. Bez żadnego pytania wyjął zestaw w postaci ampułki, strzykawki i igły, szykując się do kłócia psa, bez żadnego słowa na temat kosztów. Gdy go zapytałem, nagle powiedział że koszt to 80 zł (niesprecyzował czy za jedną kapsułkę czy za cały antybiotyk, który miał być przyjmowany przez 5 dni). Na szczęście nie mieliśmy gotówki i nie daliśmy się wyrolować. Wystarczył 30 minutowy spacer z psem od weterynarza do domu, a biegunka ustała i po powrocie do domu bawiliśmy się jak zwykle z szczęśliwym czworonogiem. Świetne podejście, aby psa z niestrawnością z bez żadnych badań, faszerować antybiotykiem, bo przecież mozna było w łatwy sposób zarobić. Do tego Pan od samego wejścia do gabinetu zachowywał się chamsko i rzucał niesmacznymi żartami. Ciekawe czy byłoby mu również do śmiechu, gdyby ktoś przyszedł z naprawdę schorowanym zwierzęciem. Te nieśmieszne i infantylne komentarze proszę sobie zachować dla siebie.