Caritas Archidiecezji Warszawskiej

Serdedzne podziekowania za udzieloną pomoc Pani Elżbiecie Mireckiej. Nie każdy może mieć tak otwarte serce jak Pani. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia dużo zdrowia i radości. Obszerni wytlumaczenie Pani ktora zajmoje sie wydawaniem Lekow zajmujaca sie tym i udziela informacji przez telefon kiedy zadzwonilam pierwsz raz po informacje ta Pani bardzo spokojnie obszernie tłumaczyła jak co i po co trzeba dostarc dokumenty i inne rzeczy dzisiaj jak dzwoni sue gdzie kolwiek ludzie traktują nas jak intruzów jest to nie miłe czasami przykre Ale Ta Pani jest Aniolem super rozmawia tlumaczy bardzo grzecznie rzeczowo hm Bardzo DZIĘKUJĘ Za pomoc i kulturę osobistą jest Pani Aniołem Na prawdę Jola K.

Przyjazna domowa atmosfera na wysokim poziomie obsługa życzliwi i spełniający swoją misję pomaganiu ludzia księża super

Pracowałem tak nie polecam tego miejsca pacjenci latem zamknięci w pokojach na górzestarsi ludzie sami chcą wychodzić na powietrze nie ma czym oddychać. Kazdy obgaduje za plecami. Co chwila palone są papierosy przez personel

Dobry ośrodek dla osób starszych i chorych posiadają też hospicjum domowe polecam sam korzystam dla mamy w stanie terminalem

Fantastyczne miejsce . Ludzie uśmiechnięci z sercem w ręku. Zawsze chetni z pomocą

Znam to miejsce od czternastu lat i zawsze miałem o nim dobre zdanie.Od roku nie wiem co się stało ale zanikła empatia wśród personelu.Dzisiaj się dowiedziałem że moja mama dostaje wode do picia z wiaderka po serze gdzie pływała mucha owocówka a na dnie był osad jakby nie było umyte od paru dni.

Bardzo pozytywna instytucja.

Super, ludzie pomogli mi w realizacji recept dla chorej osoby. Szybko sprawnie tyle w temacie. Dziękuję

Zabytkowy budynek, wyjątkowe położenie. Pracownicy ZOL Caritas cierpliwi i oddani swej trudnej pracy.

Witam Państwa!Jestem zawiedziona, rozgoryczena i normalnie mówiąc strasznie zła. W ciągu jednego tygodnia doprowadzo moją mamę do stanu w którym nie mam wielkich nadzieji na to że przeżyje. Mama została przwywieziona do placówki prosto ze szpitala od razu wsadzili ją na plastikowy wózek i pod chłodny prysznic .Mama się wzbraniala nie pomogło. Nie rozumiem dlaczego tak dlugo czekali w nocy z czwartku na piątek była już w krytycznym stanie nie wezwano pogotowia, dopiero gdy przyjechalam o godz13kategorycznie prosiłam przewiezienie do szpitala. Codziennie przez ten tydzień byłam u mamy, nie jestem lekarzem. Jest to duża nieodpowiedzialnoscze strony lekarza. Nigdy w życiu nie zostawiajcie rodziców w takiej umieralni. Myślałam że to ma coś wspólnego z miłością i milosierdziem.Jestem córkąZrozpaczona