Collegium Heliodori Święcicki w Poznaniu

W środku capi jakby włączyli ogrzewanie w kostnicy. Odechciewa się żyć i jeść, chociaż tego drugiego nawet nie ma co, bo kafeteria zaopatrzona chyba tylko dla własnego personelu. Dla studentów najwyżej brudna woda z kranu, nie polecam

Szkoła z zewnątrz fajna ładna zadbana jednak po wejściu do środka wraz z kolegą (Bartoszem) od razu odurzył nas smród spowodowany zarodnikami grzyba zanim ocknąłem się z grzybowego amoku kolegę zdąrzył porwać mi 2 metrowy karaluch który uciekł do śliskiej nory pewnie wykładowni. Po całej sytuacji zgłodniałem i chciałem iść uraczyć się posiłkiem jednak w kawiarnii wzorowanej na piękny PRL-owski styl nie było bułek co jeszcze bardziej spotęgowało moje negatywne wrażenia. Ogólna ocenka to 2/10 (2 pkt zdobyła pani Jadwiga która przywitała mnie ciepłym uśmiechem)Ps. Fajnie by było jakbyście Bartosza mi oddali

powrot do przeszłości: PRL. smierdzi, szaro i puste półki już o 10.

Kanapki znikają szybciej niż lody ekipy. Nie można się dobrze zaopatrzyć?

Zarówno wydział jak i kawiarnia jakby żywcem z PRL-u wyciągnięte. Brudne szare, żyć się nie chce, lady puste, kanapek nie ma, śmierdzi, a prędzej człowiek dostanie tam sam ocet niż kawałek buły.

żeby tam cokolwiek znaleźć to chyba by trzeba osobną mapę zrobić, normalnie collegium labiryntum, a o tych drzwiach co można nimi w łeb dostać, to już nie będę wspominaćaha i kanapek nie ma o 10 rano

BUŁKI SĄ JAK SIĘ DOSTATECZNIE WCZEŚNIE WSTANIE ALE BURGERY Z NUGGETSAMI NADAL NIE WRÓCIŁY ALBO JAKIŚ WARIAT WYKUPUJE JESZCZE PRZED 8że śmierdzi to prawda

nie polecam tego wydziału, ni tam przyjemnie, ni tam bezpiecznie, kanapek do 10 jak nie było tak nie ma

Nigdy nie przekroczyłam progu tej instytucji ale kanapek jak nie było tak nie ma, ponadto kontakt z drzwiami grozi ogłuszeniem