Red-vet

Szybko i bez stresu, trzy godz. po kastracji kot odzyskał wigor, doktor młodziutka, ale z dobrym podejściem do zwierzaka i biegła w sztuce, wie co robi. Na pewno będziemy odwiedzać gdy zajdzie taka potrzeba.

Miła Pani weterynarz , widać że ma pojęcie o tym co robi

Dzisiejsza wizyta była dla mnie SZOKIEM!!!!Od wejścia do gabinetu Pani mianująca się lekarzem weterynarii zrobiła zdegustowaną minę.Gdy zapytałam co się stało oświadczyła że NIE LUBI królików!!!! Dodam tylko że przyszłam z królikiem wyczyścić uszka.Owa Pani czyszcząc uszy mojemu króliczkowi powiedziała że dla niej królik istnieje tylko na talerzu !!!!Jak zapytałam i potwierdziła to zwierzątkami do leczenia są tylko psy i koty.Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe z pewnością nie wykonuje swojej pracy z powołaniaJestem naprawdę zszokowana, zbulwersowana zaistniałą sytuacją oraz zachowaniem tej Pani bo na miano lekarza weterynarii z pewnością nie zasługujeZ ręką na sercu NIE POLECAM wizyt u tej Pani!!!!!

Nie polecam . Weterynarz nie potrafiła poradzić sobie z odrobaczeniem kota . Po otrzymaniu wyników w których według pani „weterynarz” nie było już pasożytów poleciła dalej odrobaczać kota któryś raz z rzędu - następnie po braku poprawy przestała odbierać telefon. Na szczęście zmieniłem „weterynarza „ na weterynarza i po badaniu okazało się ze kot jest w bardzo złym stanie zagrażającym życiu . Nigdy więcej nie zawitam .

Super opieka nad zwierzętami w przystępnych cenach. Empatia i profesjonalizm.

Super Pani Weterynarz. Z sercem do zwierząt, empatią i zrozumieniem dla spanikowanego właściciela zwierzaka. Tak trzymać. Polecam.

Pani Anna Redlicka - kilka dni temu bez potrzebnych badań i prześwietleń obcięła Pani ogon 16-letniemu psu moich dziadków.stan psa po operacji dalej był ciężki.po wielu telefonach przyjechała Pani do dziadków żeby stwierdzić że to pewnie uczulenie na szwy i nafaszerować psa antybiotykami.po komentarzu ze strony dziadków o nieskutecznej formie leczenia obraziła się Pani, przez długi czas nie odpowiadając na telefony i nie interesując się stanem zwierzaka.pies w ciężkim stanie trafił do kliniki w Świdnicy,gdzie okazało się, że ogon został obcięty nieprawidłowo a pies nie został wykastrowany co jest podstawowym obowiązkiem weterynarza przy tego typu operacji.po telefonie weterynarzy z zapytaniem skąd takie zaniedbanie odpowiedziała Pani, że moi dziadkowie odmówili leczenia co jest kłamstwem. Pomocy szukali aż w Świdnicy.weterynarz to człowiek z powołania, którego interesuje dobro zwierząt. Nie ma Pani prawa się tak nazywać. Niech się Pani wstydzi. A cierpienie tego psa ma Pani na sumieniu.

Dziękuję Pani Ani za super opiekę nad moimi zwierzętami (2 psy,1 kot) sterylizacja u wszystkich,bez powikłań.Suczka rasy york cięcie przy sterylizacji 1cm.Pies kundel 17lat już nie chodził po leczeniu biega.Polecam każdemu kto kocha swoje zwierzęta.