Apartamenty Molus

Bardzo polecam Apartamenty Molus. Idealnie oddają klimat Torunia, można się w nich przenieść w czasie. Te wspaniałe polichromie na suficie, zabytkowe meble, cała aranżacja wnętrza i wspaniały widok na Rynek – można się nieustannie zachwycać tym miejscem. A na dodatek apartament był bardzo czysty i świetnie wyposażony - żelazko czy deska do prasowania na wyposażeniu pokoju to rzadkość, a jak poprawia komfort pobytu. Nad całością czuwa przesympatyczna Pani Dorota. I te przepyszne śniadania, na które wystarczy zejść na dół do Grande Coffee i od samego rana cieszyć oczy widokiem Starówki. Warto zatrzymać się w Toruniu w takim właśnie miejscu.

Piękne apartamenty usytuowane w samym centrum. Niestety przez splot niefortunnych zdarzeń nie dane mi było tam nocować. Na pierwszy rzut oka: lokalizacja, wielkość i wystrój apartamentu są na duży plus. Na minus hałas z okolicznych restauracji.

Piękne klimatyczne miejsce. Zajmowałem apartament VI. Zamawiając pokój oglądałem zdjęcia zamieszczone na stronie Molusa. Podobały się apartament ładny zrobiony na XVII no może XIX lub początek XX wieku. Nie znam się nie jestem historykiem. Ale wejście do apartamentu było dla mnie szokiem. Skansen. Zawsze od takiego pomieszczenia byłem odgrodzony albo szybą, albo przynajmniej linką, a tutaj każe mi się spać. Dobra, ogarnę się trochę po podróży i idę szukać czegoś innego. I wtedy usiadłem na fotelu i spojrzałem w okno. I mógłbym tak przesiedzieć cały swój urlop. Jeśli będę jeszcze kiedyś szukał noclegu w Toruniu, to na pewno tam. Wyposażenie pokoju jak w XIX wieku. Stara szafa, krzesła, fotele, łóżko. Łóżko stare, ale skrzyżowane z nowoczesnym materacem. Wygodne. I ta elektryka, dająca nam dostęp do czajnika, żelazka, telewizji. Łazienka standard XXI wieczny. I wspaniały sufit. Po prostu cudo. Jedyny minus, to rolety w oknach. W nocy w pokoju jest zbyt jasno. Trzeba by było go trochę przyciemnić. Ale mimo wszystko ja tam wracam. Na parterze kawiarnia, nastawiona na kawę, desery itd. Można w niej zjeść również śniadanie.

Piękne wnętrze, ale przydałby się remont - przy wyjściu zapadająca się podłoga...Brak ciepłej wody (no, chwilami leci...) - byliśmy w trójkę, miałam nadzieję na gorącą kąpiel, cóż, nie ma opcji.Nie da się porządnie wywietrzyć - okna wychodzą na zadaszone patio.Słychać każdy krok innych gości, muzykę z okolicy, generalnie wszystko.Plus to rewelacyjna lokalizacja. Ale to za mało, by tam wrócić.

Świetne miejsce w samym centrum starego Miasta.Apartament piękny.Chętnie znowu tu wrócimy. Obsługa na najwyższym poziomie. Gorąco polecam

Bardzo miłe miejsce do spędzenia czasu we dwoje. Mały minus to że ściany są dzwiekonośne i chwilę uniesienia mogą być słyszalne przez innych rezydentów. Miejsce godne polecenia.

Lokalizacja w samym centrum rynku. Nie ma tu spokoju, życie jest 24/7. Piękny widok z balkonu. Wszystko blisko. Mieszkanie trochę staroświeckie, ale to plus i minus jednocześnie. Wejście przez kawiarnię jest wyjątkowe. Ogólnie - polecam.

Zdecydowanym atutem jest wystrój. Jest bardzo klimatyczny i czysty. Na pozytywną uwagę zasługuje również dobry kontakt z obsługą apartamentu.Niemniej jednak, głównym powodem wynajmu apartamentu w obcym mieście jest przenocowanie. Okna pokoju nr 5 skierowane są na zamknięte patio. Nie ma dostępu świeżego powietrza, więc w pokoju jest duszno i gorąco. Pozostawienie uchylonych okien na noc okazało się być dużym błędem. Przed godz 7 pracę rozpoczyna kawiarnia umiejscowiona na parterze. Naturalnym więc odgłosem są rozmowy obsługi, grająca muzyka oraz zapachy z kuchni, które to szybko nas wybudziły. Zamknięcie okien w zasadzie niewiele zmienia w kwestii dobiegającej muzyki.Podsumowując: mimo, że apartament jest naprawdę ładny, nie polecam. Ponownie nie wybiorę tego miejsca

Klimat tego miejsca jest niesamowity. Pokój na drugim piętrze, w którym nocowałam duży, przestronny, urządzony ze smakiem, z niebanalnymi detalami, dbałością o szczegóły. Lokalizacja 10/10. Byłam pewna, że znalazłam swój wymarzony nocleg w Toruniu, aż nastała noc.Po całodniowym, długim spacerze, wróciłam do pokoju i uznałam, że to najlepszy moment, żeby wskoczyć do stylowej wanny i zanurzyć się w gorącej wodzie. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że woda leci raz gorąca, za chwilę lodowata. Tak na zmianę. Logiki w tym żadnej. Napełnianie wanny gorącą wodą odbywało się na raty". W końcu uznałam