Studium Języków Obcych Politechniki Warszawskiej

powinna być możliwość dodania zera w ocenie...Obsługa studentów jest tragiczna, nic załatwić się nie da,- bo za późno,- bo za wcześnie,- bo kartka zagięta nie w tę stronę,- bo długopis za niebieski...Panie traktują interesanta jak śmiecia, być może trzeba składać podania o audiencje u Pań sekretarek?Zajęcia językowe niczym nie wyróżniające się, ani niczym nie odstające.

Witam, na wstępie zaznaczę że współczuje każdemu kto ma styczność z tym pseudo-studium językowym. Sekretariat nie działa, główne motto staruszki tam pracującej brzmi Ja mogę a nie muszę" . Wątpię że owe studium potrafi załatwić cokolwiek mimo iż jest to organ odpowiedzialny za nauczanie języków na nie byle jakiej uczelni jaką jest Politechnika Warszawska. Nawet podczas zapisów na języki Panie w sekretariacie przerasta wpisanie oceny ( jedna cyfra) w rubrykę uzyskanej oceny co paraliżuje całe zapisy bo przecież studenci którzy zdali egzamin w systemach mają go jako oblany

Trzeba się bardzo postarać, żeby na tle i tak mało prostudenckiej Politechniki Warszawskiej wyróżniać się złą wolą i wrogością wobec studentów, ale SJO się to bez wątpienia udaje.Same lektoraty są prowadzone poprawnie - nie gorzej i nie lepiej, ale sekretariat to miejsce, gdzie załatwienie nawet najprostszej sprawy graniczy z cudem, a wszystko dzięki obsłudze, która chyba korzysta z tej pracy, żeby móc nadużywać tych skrawków władzy, jakie dostały się w jej ręce i bezkarnie wyładowywać swoje frustacje na Bogu ducha winnych studentach.Rejestracja na lektoraty to gra losowa, w której albo nie udaje się zapisać na zajęcia z powodu zbyt wielu chętnych albo okazuje się, że wybrany lektorat nie zostanie uruchomiony, bo zainteresowanych jest zbyt mało. Gdyby tego bylo mało, po dostaniu się na lektorat i zaliczeniu go i tak nie ma się pewności, czy pozytywna ocena trafi do dziekanatu, a wyjaśnienie tego wiąże się z kolejną wizytą w sekretariacie.Warto też wspomnieć o stronie internetowej która jest przejrzysta jak woda ze słoika po ogórkach i serwerach do obsługi zapisów, których moc porównać można z ENIAC-iem.Pozdrawiam cieplutko i życzę powodzenia wszystkim, którzy będą mieli watpliwą przyjemność korzystać z usług Studium Języków Obcych Politechniki Warszawskiej.

Jeśli ktoś chce przeżyć horror na żywo niech zobaczy jak wygląda rejestracja przez SJO PW. Po 10 sekundach od otwarcia bramki serwer wywaliło. Ponad godzinę nikt nie wiedział co się dzieje. Zadzwoniłem do biura po czym powiedziano mi, że wszystko jest ok i studenci powoli się zapisują. Przestoje mialy być NASZĄ winą bo nie umiemy zapisywac sie po kolei a robimy to jak najszybciej! Pani z obsługi poleciła mi czekać... do 6 h bo tyle potrwają utrudnienia. Obsługa sjo to kpina - panie są niemiłe i nie chcą pomagać studentom. Serwery odblokowalo po 2h i dopiero wtedy można było sie zapisać ale dziwnym cudem najfajniejsze lektoraty juz wyszły. Tak niesprawiedliwa rejestracja powinna być odwołana i przeprowadzona ponownie, na uczciwych warunkach.Same lektoraty są bardzo przyjemne i łatwe w zaliczeniu. Ale to jak sie na nie zapisuje odniera cala przyjemność

Naprawdę nie rozumiem tak krytycznych opinii o paniach z sekretariatu. Właśnie jestem po wizycie, pani z sekretariatu bez wahania przepisała mi ocenę z egzaminu B2, mimo że absolutnie nie leży to w jej obowiązkach (i jest to wyraźnie napisane na stronie internetowej), poradziła, jak mogę przepisać lektoraty i przez cały czas była bardzo sympatyczna i uśmiechnięta. O ile do działania systemu sama wielokrotnie miałam bardzo mieszane uczucia, to z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że do sekretariatu sjo można iść bez strachu i nawet jeśli panie nie będą w stanie rozwiązać problemu, to z pewnością doradzą do kogo się z nim udać.

Rejestracja przebiegała we wzorowy sposób, zasady zapisów były jasne i przejrzyste, same lektoraty były świetne, a kontakt z prowadzącymi w przypadku problemów i niejasności był natychmiastowy. Nie no dobra, kogo ja oszukuje, wszyscy wiedzą jak jest.

Zdjęcie załączone chyba mówi wszystko. SJO to dramat. Jedna z pań w sekretariacie całą złość życiową wyładowuje na studentach. W tym semestrze nie mogę uczęszczać na języki obce, bo nie utworzono grupy. Dowiedziałem się o tym w ostatnim dniu składania korekt deklaracji przedmiotowych na wydziale. Spotkać kierownika ds. zajęć danego języka graniczy z cudem. Pewna pani miała mieć dyżur od 10 do 12. Przyszedłem o 11.30 i dowiedziałem się, że pani się jeszcze nie pojawiła. I think, that SJO should be destroyed.

Lektoraty wspominam całkiem przyjemnie, prowadzący naprawdę chcieli nas nauczyć wykorzystując do tego różne metody. ( tylko za to dwie gwiazdki) Jednak rejestracja na języki masakra… Telefoniczny kontakt z obsługą także masakra. Kto miał styczność z sjo ten niestety wie jak jest.

Osobiście nie wiem czy można tutaj postawić choć jedną gwiazdkę. Kilka sekund telefonicznej rozmowy z panią z biura do spraw studenckich i od razu pretensjonalny ton, niewysłuchanie tego co chciałabym przekazać. Nie mogłam określić swojej sytuacji, ponieważ non stop niekulturalnie wchodzono mi w słowo. Pani nie odpowiadała na moje pytania, bardzo możliwe, że nawet nie słuchała. Mam wrażenie, że osoba siedząca po drugiej stronie słuchawki miała problem z wykonaniem czynności, za jaką jej płacą. Myślę, że wiecznie nadąsane panie z biura, narzekające na niekulturalnych studentów powinny najpierw popracować nad sobą, bo w tym tępie nikt się nie uszanuje w tej placówce. Polecam wziąć 3 głębokie oddechy przed taką rozmową, a szczególnie jeśli dotyczy ona kłopotów z rejestracją.

Wszyscy poniżej, napisali nt beznadziejnych zapisów (potwierdzam) to ja o wypisie z przedmiotu z którym jest dramat.Panie w sekretariacie odsyłają do dziekanatu wydziału, dziekanat do sjo.Okazało się, że jest to po stronie sjo.Skończyło się dwóch pisemnych zgodach gdzie czas oczekiwania wynosił ponad miesiąc by pani w sekretariacie usunęła mnie z zajęć grupy w 5 minut.