Szpital Ginekologiczno-Położniczy im. Rafała Czerwiakowskiego

Gorąco polecam Szpital na Siemiradzkiego. Spędziłam tam prawie 3 tygodniu z powodu narodzin wcześniaka. Wspaniała opieka na oddziale obserwacyjnym , świetny , sprawny i bezbolesny poród ( był to mój pierwszy poród) oraz cudowna opieka na oddziale wcześniaków. Bardzo smaczne jedzenie ( legendarne wręcz ogromne porcje) i świetna opieka na oddziale położniczym, panie położne pomocne i przekochane bez wyjątku, pomagają w sprawie laktacji jak i w opiece nad noworodkiem ( po porodzie spędziłam w szpitalu prawie dwa tygodnie więc miałam okazję się przekonać). W standardzie dostępne są konsultacje z fizjoterapeuta urogin. Mialam również konsultacje z wspaniała fizjoterapeutka dziecięca panią Justyna. Leżałam na sali 5 osobowa z łazienką, która była sprzątana kilka razy dziennie. Wspominam czas w Siemiradzkim z rozrzewnieniem i sentymentem. Polecam wszystkim i mam nadzieję powrócę tam w przyszłości :) Kinga

W tym szpitalu na dobrym poziomie są tylko marketing i zdjęcia na stronie. Natomiast poziom usług medycznych dramatycznie słaby. Najgorszy szpital ginekologiczno-położniczy w Krakowie.

Jestem bardzo zadowolona z opieki. Zarówno podczas porodu jak i po porodzie. Panie położne, lekarze (szczególnie pani doktor, która miała dyżur jak rodziłam) i panie pielęgniarki bardzo miłe. Mam tylko zastrzeżenie, przy przyjęciu Panie były obcesowe, miałam ochotę zrezygnować zanim jeszcze mnie przyjęto. Czepiały się np. że czegoś nie pamiętam, mało istotnej rzeczy. A kobieta rodząca z bólami może się pomylić ale czegoś zapomnieć.Obiady pyszne. Jest również pomoc psychologa, duży plus. Polecam serdecznie!

Leżałam na sali po cesarskim cięciu z innymi pacjentkami, również po CC. Ból po cięciu był nieziemski , ciężko było się zajmować dziećmi. Na każdą prośbę o pomoc , np w podaniu dziecka z łóżeczka do karmienia czy ogólnej potrzeby pomocy z uwagi na ból, cewnik, dolegliwości po CC, bol plecow i brzucha położne reagowały słowami musi sobie Pani sama radzić"

Izba przyjec to jakas totalna porazka. Pani Lucyna juz dawno powinna isc na emeryture. Pospiech, poganianie, chamskie odzywki i zero empatii. Jezeli chodzi o blok porodowy trafilam na dwie zmiany. Pierwsza taka sobie. Bardzo malo informacji na temat przebiegu porodu,polozna opryskliwa i niemila. Druga zmiana wporzadku ale tez nie za duzo informacji na temat tego co sie dzieje o wszystko trzeba bylo dopytywac. Na szczescie porod zakonczyl sie dobrze chociaz lekarz stwierdzil ze w innym szpitalu juz z 10 razy wyladowalabym na cesarce. Ogromny nacisk na porody silami natury. Na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze mamy zdrowe dziecko a tak naprawde moglo zakonczyc sie tragedia. Na sali poporodowej jedna polozna bardzo sympatyczna reszta jakby pracowala za kare. Bardzo kiepska pomoc jezeli chodzi o karmienie piersia. Szpital na danich otwartych zachwalal ze maja super doradce laktacyjnego po czym uslyszalam ze nie ma nikogo. Jedzenie bardzo dobre.

Pierwsze dziecko urodziłam w Siemiradzkim w 2019 i ze względu na miednicowe ułożenie miałam cc. Opieka bardzo na plus, pomoc przy kp nieoceniona.Drugie dziecko urodziłam vbac w 2022. Opieka w szpitalu do momentu porodu była bez zarzutów, wszystko w jak najlepszym porzadku. Niestety z perspektywy czasu widze, ze nie zostałam należycie potraktowana. Może wynika to z faktu ze szpital był wtedy przepełniony. O znieczulenie musiałam prosić, wg.położnej poród dosc wolno postępował i miałam urodzic późnym wieczorem. Rzadko ktoś do mnie zaglądał, położna przyszła jak krzyczałam na pol szpitala z pytaniem „co tak krzyczę” :) krzyczałam bo znieczulenie już nie działało, miałam pełne rozwarcie i zaczęła się akcja porodowa.. położna była zniesmaczona ze wody płodowe zmoczyly jej skarpetki. Rodziłam akurat o 19, czyli o godzinie o której jedna zmiana kończy prace a zaczyna druga. Położna najwidoczniej nie była zachwycona, no ale życie. Przeciez tego nie zaplanowałam:) Szycie trwało długo, było bardzo bolesne, nie dostałam żadnego znieczulenia. Samo szycie trwało dłużej nóż porod, najpierw szyła mnie położna, później lekarka. Dostałam informacje ze pęknięcie jest małe, I stopnia, później przy na obchodzie ze II stopnia…opieka ordynatora na duzy plus, interesował się mną od samego przyjęcia do szpitala do samego końca (ze wzgledu na vbac). Żałuje nie zareagowałam wczesniej, ale porod to tyle emocji, hormonów, ze po prostu wzięłam to na klatę i myslalam ze „tak ma być”. Dopiero później zaczęłam czytać ze do szycia można znieczulić, i każdemu takie znieczulenie w ramach NFZ się po prostu należy.Sala porodowa Ok, była wanna, piłki, szkoda tylko ze nikt nie zaproponował skorzystania z jakiejkolwiek niefarmakologicznej formy łagodzenia bólu.A, jedzenie na duuuzy plus! Salki tez, choć ja akurat za drugim razem trafiłam na pięcioosobowa. No i pani Maria, która jest lekiem na całe zło. Pozdrawiam!

Nie mam większych zastrzeżeń co do pobytu w szpitalu. Położna przy porodzie super kobieta, z tego co mi się wydaje to pani Olimpia. Miła, sympatyczna, pomocna, uśmiechnięta. Co do opieki piętro wyżej tzn juz w salach dla kobiet w połogu to do niektórych można się przyczepić, ale człowiek jest tylko człowiekiem. Moim zdaniem było zbyt małe zainteresowanie ze strony pań, rzadko przychodziły. Ale gdy się o coś poprosiło były pomocne.Ja osobiście nie odczułam niczego złego i niepokojącego, no może poza dezinformacją, gdzie trzeba było się o wszystko dopytywać. Posiłki jak dla mnie średnie, ale może jestem wybredna. 2 razy zdarzyło mi się dostać zimne mięso, za to śniadania i kolacje smaczne. Sala porodowa super, było w niej wszystko co powinno być, plus za duży, miękki narożnik. Po porodzie, w połogu miałam salę 3-osobową. Nieduża, ale z łazienką.

Świetna porodówka, wykwalifikowane położne, bezpieczny poród dla matki i dziecka.W tym szpitalu urodziłam drugie dziecko w wyniku indukcji tak jak i poprzednim razem. Po pierwszym porodzie (w innym szpitalu) miałam wiele obaw i nie spodziewałam się, że poród może odbyć się tak bezproblemowo z poszanowaniem matki. Wywoływanie porodu odbyło się dopiero w drugiej dobie pobytu w szpitalu, po wcześniejszym przygotowaniu. Bardzo krótko cierpiałam, bo po godzinie zostało mi podane znieczulenie a dwie godziny później dziecko było już na świecie - zdrowe i nie wymęczone długim i trudnym porodem. Wspaniała położna, która pokierowała ostatnią fazą porodu instruując mnie co powinnam robić w danym momencie jednocześnie wciąż upewniając mnie, że robimy postępy i dając tym nadzieję, że zaraz skończymy.